Cztery lekcje roku
Cztery polityczne lekcje 2025 r. To był rollercoaster, a następne starcia będą jeszcze gwałtowniejsze
To był przede wszystkim czas wyborów prezydenckich, które miały się stać naturalnym dopełnieniem przełomu z października 2023 r. Pierwsze dwa lata rządów Tuska były traktowane jako rozgrzewka przed decydującą rozgrywką, wiele rządowi Tuska wybaczano, wypełnianie obietnic prolongowano na drugą połowę kadencji. Kiedy w listopadzie 2024 r. PiS przedstawił swojego „kandydata obywatelskiego” Karola Nawrockiego, spodziewano się łatwej rywalizacji, ponieważ prawicowy pretendent jawił się jako ktoś surowy politycznie i wizerunkowo, bez polotu i doświadczenia. Przewagi Rafała Trzaskowskiego wydawały się na tyle zdecydowane, że praktycznie wszyscy już czekali na ostateczne rozstrzygnięcie.
Jeszcze przed wyborami próbowano przyspieszyć kwestie rozliczeń polityków PiS za okres ich rządów – ówczesnego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara spotykały zarzuty, że sprawy idą zbyt powoli. Dlatego w pierwszych miesiącach 2025 r. zaczęło się coś dziać: ukazał się raport badający 200 spraw, jakie prowadziła prokuratura za czasów Zbigniewa Ziobry, uchwalono tzw. lex Romanowski, aby uniemożliwić posłowi PiS „na wygnaniu” wykonywanie obowiązków, wszczęto śledztwo w sprawie „dwóch wież”, także tzw. działek Morawieckiego (potem to umorzono, ale sprawa wyborów kopertowych trwa), było uchylenie immunitetów posłów PiS Kaczyńskiego, Błaszczaka, Mateckiego, potem także Ziobry, Mejzy i innych. W ramach małego ukłonu w stronę Konfederacji, w odróżnieniu od PiS, rząd przyjął w marcu tzw. pierwszy pakiet deregulacyjny, potem przyjęty w Sejmie. Wszystko zmierzało do wyborczej kulminacji, która poszła zupełnie nie tak, jak sobie wyobrażano.
Kwestia rozpoznania
Jeśli szukać w odchodzącym roku momentów krytycznych, to na pewno była nim kwietniowa debata prezydencka w Końskich.