Karol Nawrocki po wygranych wyborach stara się podtrzymywać wizerunek „człowieka z ludu”. A to pomacha z okna Pałacu, zje kebab z młodymi, pójdzie na mecz albo powyciska na siłowni. I to wciąż działa, bo Nawrocki przoduje w sondażach zaufania. Zdecydowanie nie jest jednak „prezydentem wszystkich Polaków”: jest w ostrym konflikcie z rządem (m.in. o nominacje ambasadorskie, oficerskie w służbach czy sędziowskie). Domaga się także uzgadniania z nim projektów ustaw pod groźbą weta. W ciągu ledwie czterech miesięcy Nawrocki zawetował już 20 ustaw, czyli więcej niż Andrzej Duda przez swoje dwie kadencje (19 – choć akurat ta prezydentura przypadała głównie na rządy PiS). Nowy prezydent już dorobił się przezwiska „wetomat”. Inwestuje za to w relacje ze skrajną prawicą. Ze wzajemnością: ciepło mówił o nim Sławomir Mentzen, sympatią pała do niego Krzysztof Bosak, nawet Grzegorz Braun zapowiadał, że będzie na niego głosował. Choć z przychylnością tej strony też bywa różnie: konfederaci i brauniści ucieszyli się, kiedy Nawrocki zawetował ustawę dotyczącą kryptowalut, ale zirytowali, gdy podpisał futrzarską, bo ich zdaniem „zdradził rolników”. Ale choć prezydent nawet nie kryje, że zamierza wkładać kij w rządowe szprychy, ministrowie Tuska, tacy jak Radosław Sikorski czy Waldemar Żurek, podejmują konfrontację i prowadzą publiczne polemiki z prezydentem i jego otoczeniem. Do tej konfrontacji włączył się też nowy marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty, zapowiadając „marszałkowskie weto” wobec ustawodawczych inicjatyw Nawrockiego.
Polityka
1/2.2026
(3546) z dnia 29.12.2025;
Ludzie i wydarzenia. Kraj. Co zapamiętamy z roku 2025;
s. 10
Reklama