To jeszcze nie oficjalne oświadczenie Pałacu Elizejskiego, a jedynie przecieki ujawnione w prasie. Ale prezydent Sarkozy przyzwyczaił już Francuzów do tego, że w przypadku jego perypetii sercowo-rodzinnych brak dementi Pałacu oznacza potwierdzenie plotek. Już po zaręczynach prezydenta Francji z byłą top-modelką, a obecnie piosenkarką Carlą Bruni. Ślub ma się odbyć za miesiąc - 8 lub 9 lutego.
Pomiędzy Sarkozym i mediami istnieje, niepisana zapewne, umowa. On nie ukrywa swych licznych tajemnic osobistych, a one kształtują jego image z wyczuciem. W ten sposób każda perypetia - tak zdrada ze strony byłej żony, rozwód, nowa znajomość, jak teraz nowy ślub - błyskawicznie wychodzą na światło dzienne. Co ciekawe, zwykle przysparzają one prezydentowi sympatii.
Ten scenariusz pisze sam Nicolas Sarkozy. To on bowiem umiejętnie dozując informacje steruje na odległość piórami dziennikarzy. Od plotkarskiego "Voici", przez bardziej ambitne kolorowe pismo "Paris Match", po prestiżowe dzienniki "Figaro", "Libération", "Monde" i tygodniki opinii "Point", "Nouvel Observateur", "Express".
Prezydentowi nie chodzi wyłącznie o zaspokojenie próżności i ambicji, ale i o skuteczne formowanie własnego image'u w oczach Francuzów. A więc, jak na polityczne zwierzę przystało, w dużej mierze o politykę. Sarkozy'emu bardzo zależy na dobrej opinii o nim i dobrych wynikach sondaży. O tym, że to wystudiowana strategia polityczna, dowiedzieli się Francuzi przed rokiem w trakcie kampanii wyborczej z książki "Baran w wannie". Napisał ją Azouz Begag, były minister ds. "promocji równości szans", czyli mówiąc "po ludzku" - integracji imigrantów.
Begag poparł wówczas w wyścigu do prezydentury nie Sarkozy'ego - ministra spraw wewnętrznych, a centrowego kandydata François Bayrou.