Kraj

Podwyżki na widelcu

Policja strajkować nie może, więc... rozsyła widelce.

Do Komendy Głównej Policji przychodzą już pierwsze listy z aluminiowymi widelcami. To forma protestu funkcjonariuszy przeciwko brakom podwyżek i fatalnym warunkom pracy. „Operację Widelec” wymyślili policjanci piszący na internetowym forum policyjnym, sugerując, żeby komenda przetopiła sztućce, sprzedała surowiec wtórny i w ten sposób uzyskała choć trochę pieniędzy na podwyżki. – Chodzi nam oczywiście o zauważenie naszej fatalnej sytuacji finansowej. Celnicy protestują i wynegocjowali już podwyżki, podobnie lekarze, pielęgniarki czy górnicy. A policja strajkować nie może – opowiada jeden z inicjatorów akcji. Oliwy do ognia dolała jeszcze wypowiedź rzecznika policji Mariusza Sokołowskiego, który stwierdził, że „sprawą widelców w komendzie zajmuje się bufet”.

Środowisko policyjne czeka na obiecane jeszcze w zeszłym roku podwyżki. Gwarantowała je nie tylko tzw. ustawa modernizacyjna (zapisano w niej 800 mln zł w 2008 r. na podniesienie uposażeń funkcjonariuszy), ale także i były premier Jarosław Kaczyński, obiecując tuż przed wyborami parlamentarnymi dodatkowe pieniądze.

W MSWiA powstał właśnie projekt rozporządzenia, gwarantujący zwiększenie zarobków policjantów średnio o 522 zł. Dokument, jak zapewnia resort, w końcu stycznia trafił w trybie pilnym do międzyresortowych konsultacji. – Chodzi o to, by został podpisany jeszcze przed 5 lutego, by zmarginalizować „widelcowy” protest – mówi nam wysoki rangą oficer Komendy Głównej. Największe pieniądze dostaną jednak funkcjonariusze na wysokich stanowiskach w policyjnej centrali i komendach wojewódzkich oraz policjanci, którzy skończą kurs podstawowy (600 zł). Rozrzut podwyżek jest olbrzymi – od 160 zł do ponad tysiąca. Dlatego na 9 marca planowany jest kolejny protest, w stylu celników. Tego dnia policjanci chcą wziąć zaległe urlopy lub zwolnienia lekarskie.


Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną