Joanna Podgórska: – PO zapowiadała, że sprzątając po Romanie Giertychu, w pierwszej kolejności zlikwiduje mundurki szkolne. Dziś nie wiadomo – są obowiązkowe czy nie? Nauczyciele mówią o miękkim nakazie: że niby trzeba, ale nikt nie będzie sprawdzał. Nie jest to chyba wychowawcze?
Katarzyna Hall: – Sterowanie przez ministra każdym szczegółem życia szkoły jest z góry skazane na niepowodzenie. Przepisy ustawowe narzuciły jednolity strój, ale ustalany w szkole. Szkoły różnie do tego zalecenia podeszły. Niektóre już wcześniej miały mundurki i są z nich bardzo dumne. Były i takie, które raczej myślały, jak obejść prawo. Prawo może zmienić Sejm i myślę, że tak się stanie; minister nie ma takich uprawnień. Jednak będę dążyć do tego, aby w przyszłym roku szkolnym prawo dało szkołom autonomię w tej kwestii.
Następna sprawa: matura z religii. Najpierw PO mówi nie, potem pani spotyka się z arcybiskupem Nyczem i mówi tak, potem premier Tusk mówi nie, a potem, że w zasadzie nie wiadomo. Jedyne, co z tego można było zrozumieć, to że obawia się pani hierarchów kościelnych.
W mediach pojawiały się głosy sprzeczne. Natomiast ja jestem pewna, że mówiłam cały czas mniej więcej to samo. Mamy do czynienia z dwoma różnymi zagadnieniami. Po pierwsze – matura, po drugie – ocena z religii wliczana do średniej. Tu wprowadzono wątpliwe rozwiązania prawne, które są w tej chwili w Trybunale Konstytucyjnym. Pozostaje czekać na rozstrzygnięcie, które określi konstytucyjną przestrzeń dla ewentualnych rozwiązań.
Ale jaki jest pani osobisty pogląd na tę sprawę?
Myślę, że w państwie demokratycznym osobiste poglądy ministra lub jego gusty literackie nie powinny odzwierciedlać się w prawie oświatowym.