Ostatnie badania opinii społecznej, zamówione przez Komendę Główną, wypadły szokująco dobrze – policji ufa 74 proc. obywateli. Mundurowi zebrali najlepsze oceny spośród wszystkich publicznych instytucji, daleko w tyle zostawiając prezydenta (38 proc.) czy Sejm (15 proc., badania wykonano we wrześniu 2007 r.).
Zaufanie rośnie stopniowo od kilku lat i nie zakłócają tego nawet spektakularne wpadki. Na początku grudnia z policyjnej izby zatrzymań w Skarżysku Kamiennej w dziecinnie prosty sposób uciekło pięciu podejrzanych. Przepiłowali kraty w oknie pod nosem pilnujących ich funkcjonariuszy.
Kilka dni później cała Polska usłyszała o brutalnym pobiciu przez policjantów 17-latka z miejscowości Wyry na Śląsku. Chłopak został zatrzymany do kontroli, ale nie chciał pokazać dokumentów. Patrol zabrał go na komisariat. Dwa dni później nastolatek wylądował w szpitalu z pękniętą śledzioną i złamanym nosem. Funkcjonariusze trafili do aresztu.
Zdaniem Zbigniewa Raua, byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji, specjalisty w sprawach policyjnych, to jedynie incydenty, które na obraz policji nie mają większego wpływu. – W tej formacji pracuje 100 tys. osób. Rocznie policja podejmuje ok. 3 mln interwencji. Gdyby takich przypadków nie było, nagle okazałoby się, że w policji pracują same anioły – tłumaczy Rau.
Jak na karuzeli
W policji służy nieco ponad 98 tys. osób, a wolne etaty czekają na kolejne 5,2 tys. (dane z 31 grudnia 2007 r.). Sześciu na dziesięciu policjantów pracuje w prewencji, co szósty polski glina to oficer. Jeden na trzech policjantów może pochwalić się wyższym wykształceniem. Prawie połowa funkcjonariuszy ma od 30 do 40 lat. Tych najbardziej doświadczonych, pracujących w służbie przynajmniej 10 lat, jest ponad 43 tys.