Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Śladem państwa Edisonów

Małgorzata i Paweł Machałowie z córkami: - Szkoła nie rozwija idywidualnych zdolności, ale przycina je do przeciętnej. Fot. Stanisław Ciok. Małgorzata i Paweł Machałowie z córkami: - Szkoła nie rozwija idywidualnych zdolności, ale przycina je do przeciętnej. Fot. Stanisław Ciok.
Coraz więcej rodziców nie posyła swoich dzieci do szkoły, tylko uczy je samodzielnie w domu.

Dzieci Machałów na nogach są już od 6.00 rano: wspólnie z rodzicami przyrządzają śniadanie, potem słanie łóżek, sprzątanie. Około 8.00 zaczynają lekcje. Tyle że tutaj nie ma dzwonków, klasówek i ocen. Weronika jest w trzeciej klasie, pierwszą spędziła w szkole państwowej; jej siostra Agata jest w pierwszej i szkolnego dzwonka nie zna w ogóle. Krzyś ma pięć lat, a Olga trzy. Wszystkie dzieci gromadzą się przy stole w jadalni. Jeśli tata, nauczyciel angielskiego, zaczyna swoje zawodowe zajęcia później, włącza się w lekcje polskiego, angielskiego i matematyki. Najczęściej najpierw pracują nad obowiązkowym programem szkolnym, z podręcznikami, chyba że dzieci chcą inaczej, bo w tej szkole mogą mieć w tej sprawie swoje zdanie. Wtedy dłużej zajmują się czytaniem, a następnego dnia jest więcej matematyki.

Jeśli lekcja geografii jest o rzece San, to Weronika sama szuka informacji na ten temat w encyklopedii albo Internecie. Większa satysfakcja, lepiej zapamiętuje, bo nie pracuje dla ocen, ale z ciekawości świata. Ulubione zajęcia wszystkich dzieci to albo wspólne czytanie, albo robienie teatrzyku. Idą w ruch kartony i farby. Dzieciaki dobrze się bawią, a Małgorzata Machała, filozofka, opowiada im, co to dramat.

Na jednym ze spacerów chodziła z dziećmi po łące, z atlasem owadów w ręku. Dociekały: a co jedzą, a czy przesypiają zimę? Dzieci widziały na własne oczy kraśnika sześcioplamka, zamiast na pamięć wkuwać, ile ma nóżek i skrzydełek. Mieszkają w niewielkiej miejscowości Babilon koło Radomia, więc pobliskie łąki i lasy często są miejscem lekcji przyrody.

U Anny i Radosława Kopciów z Lublina około 10.00 na stole lądują książki Korneliusza, ucznia pierwszej klasy domowej szkoły. Korneliusz uczy się pisania, a jego siostry Lidia (4,5 roku) i Iga (3 lata) rysują.

Polityka 19.2008 (2653) z dnia 10.05.2008; Ludzie; s. 103
Reklama