Zarobili pieniądze, zobaczyli świat i w końcu chcą być w domu. Aleksandra i Norbert wyjeżdżając do Irlandii myśleli, że może już nie wrócą do Polski. – Tam czuliśmy się jednak jak w poczekalni, wszystko było tymczasowe. Mam 28 lat, Norbert 30, czas zacząć budować życie – argumentuje Ola. Uznali, że w Polsce, bo w Irlandii zawsze będą obcy. Po dwóch latach za granicą wylądowali w Warszawie.
Maria w Wielkiej Brytanii żyła nie tyle na walizkach, co na jednej walizce: kilka ciuchów, kosmetyki i pluszowy pies z Polski. Zmieniała mieszkania i pracę. Często mieszkała ze znajomymi. Wróciła, bo zatęskniła za własnym kątem i łazienką tylko dla siebie. W Polsce czekał na nią dom do remontu na wsi. Tak jak zawsze chciała.
Piotr zacząłby III klasę ogólniaka, ale dwa lata temu wyjechał do Anglii, żeby „zejść z listy płac” swojej matki. Po rozwodzie rodziców w domu się nie przelewało. Najpierw, żeby zarobić na wyjazd, od 7.00 do 17.00 rąbał drewno dla piekarni, więc do szkoły nie chodził. W Anglii dobrze zarabiał. Wracając pomyślał, że może jednak warto mieć jakieś wykształcenie.
Psycholodzy diagnozują, że powrót z emigracji dla mało kogo jest łatwy. Ludzie nie są do tego przygotowani. To wyjazd był wielką rzeczą, do której trzeba było się przyszykować. Powrót wydaje się już czymś naturalnym – przecież to życie, które znają. Tyle że zwykle okazuje się, że zmieniło się i życie tutaj, i oni się zmienili. Niektórzy psycholodzy szacują, że nawet co trzeci były emigrant potrzebuje pomocy specjalistów. Wielu zderzenie z polską rzeczywistością doprowadza do depresji.
– Czas potrzebny emigrantom na readaptację zależy od tego, jak długo byli za granicą, jakie kontakty utrzymywali z Polską, czy dzisiaj mają wsparcie rodziny.