Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Mechanik prezydenta

Fot. Leszek Zych Fot. Leszek Zych
Pełno go wszędzie, w radiu, telewizji. Do rozgrywki o przyszłość Lecha Kaczyńskiego wkroczył nowy szef jego Kancelarii. Urzędnik pragmatyczny w stopniu graniczącym z cynizmem, niemal nieposiadający wrogów – Piotr Kownacki. Jeśli on nie wskrzesi prezydentury, nie pomoże jej już nic.

Krótko po pierwszej telewizyjnej emisji spotu reklamowego jednego z banków, z Markiem Kondratem parodiującym prezydenckie orędzie, na biurku Piotra Kownackiego rozdzwonił się telefon. – Chyba z pięciu dziennikarzy dopytywało, czy będziemy reagować. Mówiłem, że nie będziemy. Choć reklama mi się nie podoba – relacjonuje prezydencki minister. Wtedy, pod koniec sierpnia, Kownacki – choć formalnie wciąż wiceszef Kancelarii – praktycznie już nią zarządzał po dymisji szefowej Anny Fotygi. Dziennikarze przekonywali, że wcześniej Kancelaria na pewno skrytykowałaby reklamę. – Odpowiadałem, że być może tak. Ale że według mnie nie byłoby to właściwe. Natomiast generalnie uważam, że urząd pracował dotychczas bardzo dobrze – dodaje szybko nowy szef. O zaznaczenie szacunku dla dokonań poprzedniczki prosi kilka razy.

Następca Anny Fotygi umie robić bilans zysków i strat. Odbijająca się kilkudniowym echem konferencja w rocznicę powstania Wolnych Związków Zawodowych, zorganizowana w Sejmie przez PiS i Annę Walentynowicz, odbyła się pod patronatem prezydenta. Ale Lech Kaczyński, który wedle zapowiedzi miał ją otwierać, na imprezie się nie pojawił. Utrzymał moralną więź z oponentami Lecha Wałęsy, nie dał jednak tym razem twarzy ich wersji historii. W relacjach mediów, na ogół krytycznych wobec konferencji, wybijało się, że szefa państwa nie było. W tej nieobecności Kownacki miał swój udział.

Urzędniczy profesjonalizm, zręczność, dobre wyczucie i znajomość reguł rozmaitych gier to główne atuty nowego nabytku prezydenta – jak mówi o Piotrze Kownackim otoczenie. W roli szefa Kancelarii musi się on jednak podwójnie starać: gra o drugą prezydencką kadencję Kaczyńskiego, ale też o swoją pierwszą kadencję parlamentarzysty.

Polityka 39.2008 (2673) z dnia 27.09.2008; kraj; s. 24
Reklama