Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Teatr uczy się powoli

Polski teatr odkrył siłę reklamy, przyjął do wiadomości, że ta jest dźwignią handlu, a przedstawienie jest nie tylko dziełem sztuki, ale i towarem, z którym trzeba dotrzeć do klienta.


Teatralne działy marketingu i promocji puchną. Plakaty reklamujące premiery zaklejają miasta. Na stronach internetowych teatrów na długo przed premierą można komentować blogi prowadzone przez twórców przedstawienia. Działy PR zasypują dziennikarzy informacjami o przygotowywanych spektaklach, dbają też o to, żeby z artystami kontakt miała nie tylko branża, ale także publiczność. Z aktorami Teatru Polskiego we Wrocławiu można np. spotkać się nie tylko w siedzibie teatru, ale także w Empiku. Innymi słowy - polski teatr odkrył siłę reklamy, przyjął do wiadomości, że ta jest dźwignią handlu, a przedstawienie - jakkolwiek dzieło sztuki - jest też towarem, z którym trzeba dotrzeć do klienta. I to luksusowym, wymagającym nie tylko oryginalnych pomysłów na promocję, ale także coraz większych środków. Teatr już to wie, już się z tym pogodził i stara się dostosować. Gdyby jeszcze tylko nauczył się z siły reklamy korzystać...

Na świecie spektakle po premierze grane są w jednej transzy kilkanaście czy kilkadziesiąt razy - dzień po dniu, do zdarcia, dopóki jeszcze ludzie, skuszeni reklamą, promocją w mediach, świetnymi bądź intrygująco złymi recenzjami, ustawiają się przed teatralną kasą. Model, który sprawdza się gdzie indziej, u nas jakoś nigdy się nie przyjął.

Reklama