Kraj

Wałęsa do wyboru

Zaangażowanie się Lecha Wałęsy w partię Libertas spowodowało lawinę interpretacji.

Zaangażowanie się Lecha Wałęsy w partię Libertas spowodowało lawinę interpretacji.

Pierwsza z nich: Wałęsa okazał się niewdzięczny wobec Tuska, ale to silniejsze od niego, ponieważ nie lubi chodzić na żadnej smyczy, choćby złotej, i dobrze tak Platformie, bo chciała sobie z niego zrobić autorytet moralny do pokazywania na rocznicach. Premier został więc wystrychnięty na dudka.

Druga: Wałęsa realizuje wcześniej uzgodniony, tajny plan Tuska, polegający na lansowaniu Libertas po to, aby ta eurosceptyczna partia odebrała głosy PiS z prawej strony. Całe zatroskanie Tuska i jego konfuzja są w tej wersji zręcznie udawane, a po wyborach do europarlamentu Wałęsa sprawę wyjaśni i wszyscy, poza PiS, będą pękać ze śmiechu.

Wersja trzecia: Wałęsa robi to, co robi, bo szuka politycznego zaplecza, myśląc o prezydenturze krajowej w 2010 r. albo o prezydenturze europejskiej, nie wiadomo kiedy.

Czwarta ewentualność: jest rzeczywiście eurosceptykiem, tylko nie wie, jak to Tuskowi powiedzieć.

I wersja piąta: robi to dla pieniędzy.

Każda z tych opcji może być prawdziwa lub fałszywa, możliwe są też ich kombinacje. Problem w tym, że jakikolwiek aparat analityczny przyłożony do Wałęsy przegrzewa się i wysiada.

Może dlatego, że Wałęsa od dawna nie jest już politykiem w ścisłym sensie, a tylko takich dotyczy rozumowanie w kategoriach władzy, partii, wpływów, strategii i marketingu. Wałęsa w wielkiej polityce pojawił się w 1980 r., a opuścił ją w 1995 r. I chyba sam zdaje sobie z tego sprawę lepiej niż ci, którzy chcą go teraz opisywać. Dzisiaj jest tylko czy aż – legendą, osobą publiczną z wielkimi zasługami, trochę showmanem, celebrytą jeżdżącym na występy, dobrym znajomym Polaków. Można go lubić, można nie znosić albo łączyć te emocje.

Polityka 21.2009 (2706) z dnia 23.05.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama