Ważną cechą marketingu szeptanego jest to, że otrzymywana przez potencjalnego klienta rekomendacja nie pochodzi od firmy, ale od użytkownika, który sam wypróbował produkt. Odbiorca tego rodzaju informacji jest skłonny myśleć, że jest ona bezstronna i wiarygodna. Zwłaszcza, kiedy informację otrzymuje od osoby, którą zna bezpośrednio, to zakłada, że nie wprowadziłaby go ona w błąd.
Oczywiście firmy wykorzystujące marketing szeptany robią wszystko, żeby zwiększać wiarygodność przekazywanej informacji. Więc, choć faktycznie osoby przekazujące informacje działają na rzecz określonej firmy (a więc nie są to informacje bezstronne), to fakt ten jest skrzętnie ukrywany. Odbiorca nie jest też świadom, że zarządzający marketingiem szeptanym dysponuje całym zestawem narzędzi, żeby uczynić go bardziej skutecznym. (Warunkiem powodzenia tej formy marketingu jest to, aby rekomendowana informacja wzbudzała zainteresowanie adresata, tak aby sam chciał się z nią zapoznać i by zechciał przekazać ją dalej.)
Kiedy wzrosło zainteresowanie marketingiem szeptanym, pojawiła się też skłonność, żeby uczynić go jeszcze skuteczniejszym. Na forach internetowych udzielają się coraz częściej specjalnie wynajęci przez firmę fikcyjni użytkownicy. Problem manipulowania przekazywanymi informacjami zaczął przybierać coraz bardziej radykalną postać.
Równocześnie zaczęły pojawiać się apele o prawdę, pomysły tworzenia kodeksu dobrych praktyk itp. Wydaje się, że nic one nie zmienią. Po pierwsze dlatego, że kiedy pojawia się okazja, by zwiększyć skuteczność jakiegoś działania i zarobić więcej, to zawsze będą tacy, którzy znajdą sposób, aby to zrobić. Po drugie, oskarżenie o stosowanie manipulacji nie może być zawężone do przypadku wprowadzania fikcyjnych użytkowników.
Udaje, że go nie ma.
Reklama