Kraj

Urok sportu

Sukcesy lekkoatletów: urok sprofesjonalizowanego do ostateczności sportu ciągle polega na nieprzewidywalnych zwycięstwach, a także przekraczaniu wyśrubowanych granic możliwości.

Zdarza się to już coraz rzadziej, ale oto w ciągu doby na mistrzostwach świata w lekkiej atletyce w Berlinie, dochodzi do dwóch niezwykłych wydarzeń. Naprzód Usain Bolt z Jamajki ustanawia niebotyczny rekord i przebiega 100 m w 9,58 sekundy. Potem dwie nasze panie Anna Rogowska i Monika Pyrek zwyciężają w skoku o tyczce niepokonaną od 6 lat rekordzistką świata Jeleną Isinbajewą.

W pierwszym przypadku liczą się niezwykłe sprinterskie inklinacje biegaczy z Karaibów. W finale pobiegło bowiem aż 5 sprinterów, nie tylko z Jamajki, ale i z Antyli oraz Trynidadu. Plus dwóch Amerykanów i jeden Brytyjczyk. Wszyscy czarnoskórzy. I biegający 100 m z reguły poniżej 10 sekund. I czyści, nie przyłapani na dopingu. Dzięki naturalnym predyspozycjom, wytyczają nowe granice szybkości na najkrótszym dystansie.

Isinbajewę od lat nazywają carycą, bo wygrywa jak chce i kiedy chce wszystkie konkursy. I oto w pewności siebie przystępuje w Berlinie do konkursu dopiero na wysokości 4,75, kiedy z wyjątkiem dwóch Polek odpadły już wszystkie rywalki. I mimo iż nie dolega jej żadna kontuzja, jest w pełnej formie, trzykrotnie strąca poprzeczkę. Gubi ją nie tylko pewność siebie, ale i to, że nasza tyczkarka jest lepsza. Rogowska w pięknym stylu skacze 4,75. Niech żyje lekka atletyka, dzięki której sport zachowuje urok.

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną