Nas interesuje przede wszystkim ujawnienie prawdy. Liczyliśmy, że policyjnym decydentom także będzie na tym zależeć. Ale komunikaty płynące z KGP sugerują, że tak nie jest. Próbuje się sprawę zbagatelizować i - takie odnosimy wrażenie - zamieść ją pod dywan.
Skupiono się nad problemem, czy opisany przez nas Chińczyk Han Baohua, dyrektor spółki GD Poland zarządzającej halami targowymi w Wólce Kosowskiej, jest przestępcą, jak rzekomo mieliśmy sugerować. Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP, oznajmił w TVN 24, że Baohua to uczciwy biznesmen, nie ciążą na nim żadne zarzuty i zarzucił naszej publikacji nierzetelność. Otóż nie napisaliśmy, że Han Baohua to przestępca. Stwierdziliśmy jedynie, że biznesmen działający we wrażliwym obszarze gospodarczym, w miejscu którym interesuje się policja (sprawdza, czy sprzedawany tam towar nie pochodzi z przemytu), może zabiegać o życzliwość policyjnych dowódców. Niedopuszczalne jest, aby ci dowódcy bankietowali razem z takim biznesmenem. Nie powinni pić drinków w ogóle z żadnym przedsiębiorcą, bo takie zachowanie uznawane jest za korupcyjne.
Już wskazano odpowiedzialnych za udział Chińczyka w policyjnej imprezie. To NSZZP przy Komendzie Stołecznej był organizatorem pikniku i to ten właśnie związek zaprosił Hana Baohua, który udziela się w sekcji turystyczno-krajoznawczej związku. Rzecznik Sokołowski poinformował nas, że ustalono nawet osobę, która osobiście zaprosiła Chińczyka. - To jeden z policjantów działających w związku zawodowym, ale nazwiska na razie nie ujawnię - oświadczył. Według policji, właściwie nic wielkiego się nie stało.
***
A jednak stało się coś niedobrego. Doszło do skandalicznej sytuacji, bo jak inaczej określić próbę skompromitowania policyjnych generałów. Pojawił się wśród nich chiński biznesmen, który mógł przecież wykorzystać tę sytuacje dla odniesienia osobistej korzyści.