Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Marek Edelman - autorytet niezłomny

Zmarł legendarny przywódca powstania w getcie

Ważne rozmowy z Edelmanem. (fot. Piotr Uss Wąsowicz) Ważne rozmowy z Edelmanem. (fot. Piotr Uss Wąsowicz)
Marka Edelmana wspomina autor jego biografii.

„Od początku niczego innego nie robię, tylko decyduję o ludzkim życiu” – mawiał. Faktycznie: najpierw w getcie warszawskim musiał wybierać, kogo z przyjaciół, gdy było to możliwe, wyprowadzić z Umschlagplatz, czyli przynajmniej na jakiś czas uratować od śmierci. Jako komendant powstania w getcie odpowiadał za życie podwładnych. A potem, jako lekarz wielokrotnie podejmował nowatorskie terapie w beznadziejnych, zdawałoby się, przypadkach. „Jeśli przeżywało pięciu z dziesięciu chorych, to już był sukces. Gdybyśmy nie ryzykowali, umarliby wszyscy” – tłumaczył. Zarzekał się, że nie spotkał chorego, który chciałby umrzeć: „Każdy chce jeszcze raz zobaczyć ukochaną wnuczkę, albo chociaż słońce”. Nic dziwnego, że był zdecydowanym przeciwnikiem eutanazji. Jeśli nie mógł już pomóc, to starał się przeprowadzić pacjentów przez śmierć. A młodym lekarzom zalecał: „Czasem ważniejsze jest potrzymanie chorego za rękę, niż okładanie go zimnymi elektrodami medycznych urządzeń”.

Decydował o ludzkim życiu w jeszcze jeden sposób. Hanna Krall, dzięki której książce „Zdążyć przed Panem Bogiem” nazwisko Edelmana zaistniało w publicznej świadomości, wyznała, że kiedy nie wie, jak się zachować – idzie do Edelmana. Chodzili do niego też Jacek Kuroń, Andrzej Wajda i wielu innych.

*

Nie znosił patosu. To on – jeden z dowódców powstania w getcie – zasugerował, że tak naprawdę trudno mówić o jakimkolwiek powstaniu. „Powstanie jest wtedy, kiedy się ma jakiś cel i przynajmniej nadzieję zwycięstwa. Nam chodziło o to, żeby przedłużyć nieco życie pozostałym jeszcze w getcie ludziom.

Reklama