Ludwik Stomma
4 czerwca 2013
Kościuszko na Paryż
Pisała Maria Konopnicka (konspiracyjnie, pod pseudonimem Jan Sawa) w „Śpiewniku historycznym”:
Na krakowskim rynku
Wszystkie dzwony biją.
Cisną się mieszczany
Z wyciągniętą szyją.
Na krakowskim rynku,
Tam ludzi gromada,
Tadeusz Kościuszko
Dziś przysięgę składa.
Zagrzmiały okrzyki,
Jak tysięczne działa…
Swego bohatera
Polska wita cała!
Pisała Maria Konopnicka (konspiracyjnie, pod pseudonimem Jan Sawa) w „Śpiewniku historycznym”: Na krakowskim rynku Wszystkie dzwony biją. Cisną się mieszczany Z wyciągniętą szyją. Na krakowskim rynku, Tam ludzi gromada, Tadeusz Kościuszko Dziś przysięgę składa. Zagrzmiały okrzyki, Jak tysięczne działa… Swego bohatera Polska wita cała! Są wszelkie szanse na to, iż bić będą paryskie dzwony i cała Francja powita Nathalie Kosciusko-Morizet jako nowego mera stolicy Republiki, bo dziś – kiedy to piszę – prawybory partyjne dają jej silną pozycję. Owszem, bywało, że Valois (Walezjusz) panował w Krakowie. Kościuszko jako władca Paryża to jednak zupełnie nowa perspektywa, która – jak sądzę – miodem będzie na sercu naszej dumie narodowej. Czy jest Natalia Kościuszką z tych właściwych, powstańczych i amerykańskich Kościuszków? Odpowiedź nie jest łatwa. W 1993 r. mieszkało w Polsce 676 Kościuszków (najwięcej – 41 – w Warszawie). We Francji – 94. Można jednak przyjąć, że wszyscy oni są jakoś tam ze sobą spokrewnieni. Dodajmy od razu, że drugi człon – Morizet – w niczym Natalii nie obciąża. Nie jest to nazwisko po mężu. Po prostu syn seniora rodu – Charlesa Kosciusko, Jacques Kosciusko miał dość kaleczenia swojej identyczności w głupich urzędach, więc kiedy poślubił 25 sierpnia 1939 r. pannę Mariannę Morizet połączył dla wygody oba nazwiska. Innymi słowy jest Natalia nie żadną tam Morizet, ale Kościuszką z krwi naszej i krwią z naszej kości. Dowodzi genealogii również metoda polityczna. Seweryn Goszczyński w „Dzienniku podróży do Tatarów” pisał: „Kościuszko był wówczas dyktatorem i odbywał przegląd swego wojska. Zjechało się wiele szlachty z okolicy. Jeden postrzega w szeregach powstańców poddanego ze swojej wsi, który potajemnie uciekł do wojska; bez żadnego względu na cokolwiek, wyciąga go z szeregu, uderza kilka razy w twarz i każe natychmiast powrócić do wsi, gdzie mu jeszcze zapowiada chłostę za zbiegostwo. Kościuszko jakby tego nie widział, odwrócił się i odjechał w inną stronę”. Dokładnie tak samo – uczcie się politycy – postępuje Nathalie Kosciusko, w skrócie NKM. Wie, kiedy lepiej się odwrócić i odjechać w inną stronę. Podczas manifestacji przeciw małżeństwom homoseksualnym w pochodach nie maszerowała. Była za, a nawet przeciw. Nikt nie potrafi dokładnie zdefiniować jej poglądów. Zarzuca się, że jest za bardzo rock’n’roll, nazbyt eko, przesadnie feministyczna. Twarda reakcja definiuje ją jako „przedstawicielkę tej prawicy, która wstydzi się, że nie jest lewicą”. Ona nic nie prostuje. W ten sposób do swoich zwolenników zaliczyć może nawet Daniela Cohn-Bendita, z którym wydawałoby się nic jej poważnie nie łączy. Wydawałoby się… „Figaro Magazine” (30 marca 2013 r.) zamieściło zdjęcia Natalii w minispódniczce, fantazyjnym płaszczu na hinduską modłę, czarnej sukience na top-elegancką okazję. I we wszystkim jest jej wspaniale. Śliczna sylwetka, nogi, przed którymi klękajcie narody… Nie wierzę ani przez chwilę, iż Cohn-Bendit zachwycił się tylko jej zrozumieniem dla ekologii. Można być najbardziej zdeterminowanym lewicowcem, ale i taki nie odmówi Nathalie Kosciusko-Morizet, że wnosi ona do polityki francuskiej i europejskiej świeżość i urodę. Z tym że uwaga: jej wierny sojusznik i mecenas Nicolas Sarkozy miał powiedzieć: „Kiedy myślicie, że ta bezbronna dziewczyna ma w ręku puderniczkę, uważajcie – w rzeczywistości jest to sztylet”. Oczywiście, żeby przebić się na szczyty politycznych oligarchii,
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.