Parnicki traktował swą twórczość nie jako prozatorską próbę opisania dziejów bądź – jak u Sienkiewicza – wpisanie przygód fikcyjnych herosów w ogólnie znane wydarzenia, lecz jako czystą kreację, swobodnie rozpiętą nad historyczną perspektywą. Swój program pisarski Parnicki sformułował już w latach 30. XX w. i konsekwentnie wcielał go w życie oraz radykalizował w każdej kolejnej książce. Punktem wyjścia dla pisarza jest niewiara w obiektywne odtworzenie prawdy historycznej ponad to, co zawierają suche daty zdarzeń. Sfera dawnych ludzkich emocji i motywacji, kulisy wydarzeń historycznych itd. są, wedle Parnickiego, jedynie mniej lub bardziej wiarygodną spekulacją, interpretacją. Ten swoiście rozumiany relatywizm pozwala autorowi „Tylko Beatrycze” na swobodną grę wyobraźni, która nie tyle stara się historię zrekonstruować, co właśnie ją stworzyć. Będzie to na przykład polegało na snuciu wątków fantastyczno-historycznych (jak w „Muzie dalekich podróży”, gdzie opisuje fikcyjną perspektywę historii Europy po zwycięstwie Polaków w powstaniu listopadowym i odzyskaniu przez nas niepodległości) czy na wprowadzeniu psychoanalizy do charakterystyki powieściowych postaci z dawnych stuleci.
Przypowieść paraboliczna
Tak właśnie jest w „Tylko Beatrycze”, powieści, która – jak powiada Małgorzata Czermińska – aż kusi, by uznać ją za typową dla dorobku pisarza.
Obecne są tu przejrzyste historyczne przestrzenie: intryga osnuta jest wokół spalenia mnichów cysterskich w miejscowości Mochy (w 1309 r.), zdarzenia przenoszą się do Awinionu, gdzie rezyduje papież Jan XXII, w opowieściach licznych postaci pojawią się rozmaite wyprawy „od Tartarii do Islandii”, obecne są konteksty skrytobójczego mordu króla Przemysława II.