Nazywa się tak, ponieważ kiedyś trwała tylko weekend. Teraz w Nantes od środy do piątku koncerty zaczynają się po południu, w weekend zaś grane są od rana do nocy. Jest kilka stałych zasad: wszystko odbywa się pod jednym dachem (w centrum kongresowym, które ma wiele sal, największa na 1900 miejsc), bilety są tanie, każdy koncert trwa około godziny. Konieczna jest też duża wspólna przestrzeń, gdzie można się spotkać, posłuchać darmowych koncertów na ustawionej pośrodku scenie, kupić książki i płyty. Każdego roku bohaterem jest inny kompozytor lub grupa kompozytorów. W tym roku jest to Chopin. Ale nie tylko. – Prezentacja całej twórczości Chopina trwa zaledwie 22 godziny – tłumaczy René Martin, twórca i szef La Folle Journée. – A choć to godziny rewolucyjne dla historii muzyki, jak na ten festiwal jest ich za mało.
Wymyśliłem więc, że mianuję Chopina dyrektorem artystycznym. Pokażemy dzieła, jakie lubił i jakie grywał, kompozytorów, których znał osobiście i którzy byli dla niego szczególnie ważni.
W programie znalazły się zatem utwory znajomych Chopina – Schumanna, Liszta, Mendelssohna, Belliniego, Berlioza – ale i te, które grywał w Warszawie: Kalkbrennera, Moschelesa, Hummla, Gyrowetza. Jak również ukochanych: Mozarta (Requiem kazał zagrać na swoim pogrzebie) i Bacha, którego graniem rozpoczynał dzień – tak też było i na festiwalu w Nantes, odbywającym się od 27 do 31 stycznia. Bilans jest imponujący: 241 koncertów w salach, 40 darmowych koncertów w wielkim hallu, 20 w innych miejscach miasta (nawet w więzieniu), 48 odczytów, 157 koncertów w 11 miastach regionu. W Nantes sprzedano 128 tys.