Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Azja trzyma się mocno, Berlusconi gorzej

Cannes 2010: relacja druga

Polityka
Azjatyckie kino bardzo podoba się selekcjonerom canneńskiego festiwalu. Ale najwięcej szumu wywołał pozakonkursowy dokument satyryczny o przekrętach Berlusconiego.

Dobrze zaprezentował się poetycki dramat „Chongqing Blues” Chińczyka Wang Xiaoshuai, jednego z czołowych przedstawicieli szóstego pokolenia, znanego już na Lazurowym Wybrzeżu m.in. za sprawą rodzinnej opowieści „Szanghajskie sny” o dojrzewaniu nastolatki w czasie rewolucji kulturalnej (Nagroda Jury).

Tym razem Xiaoshuai sięgnął po historię współczesną rozgrywającą się w metropolii Chongqing, która w okresie II wojny światowej służyła narodowcom Czang Kai-szeka za stolicę, a dziś liczy ponad 30 milionów mieszkańców. Informacja o tyle istotna, że miasto i jej mieszkańcy stanowią dyskretnie filmowane tło, będące swego rodzaju komentarzem losów pary głównych bohaterów.

Recz dotyczy trudnej relacji ojca i syna, długo nie utrzymujących ze sobą żadnych kontaktów. Po 14 latach ojciec wraca na jego pogrzeb, starając się wyjaśnić okoliczności śmierci syna zastrzelonego w supermarkecie przez policjanta.

Kryminalna story jest tylko pretekstem do poszukiwania głębszej, psychologicznej prawdy o konsekwencjach rozpadu rodziny, zranionych uczuciach, życiowej klęsce objawiającej się nieumiejętnością kochania, autodestrukcją i ucieczką w zawodowe obowiązki.

Wyciszona, powolna narracja pomaga przyjrzeć się z bliska cierpieniu człowieka zaczynającego rozumieć wagę popełnionych przez siebie błędów, niepoznającego rodzinnego miasta, w którym wszystko wydaje mu się obce.

Reklama