Okazał się nim wyświetlany jako pierwszy w konkursie amerykański dramat psychologiczny „Margin Call”. Nakręcił go utalentowany scenarzysta J.C. Chandor (współpracownik Leonarda DiCaprio), który uczył się reżyserii w Nowym Jorku i Londynie. Chandor do tej pory działał głównie w reklamie. Jako syn bankiera, doświadczonego pracownika Merrill Lynch, realizował wcześniej filmy na zlecenie instytucji finansowych. Nic dziwnego, że tematem swego debiutu fabularnego uczynił dobrze mu znane środowisko rekinów giełdowych.
Psychologiczna gra
„Margin Call” ma dramaturgię „12 gniewnych ludzi”. Rozgrywa się w ciągu jednej doby, poprzedzającej wybuch paniki na nowojorskiej giełdzie w 2008 roku, dającej sygnał do rozpoczęcia globalnego kryzysu gospodarczego. W siedzibie potężnego banku inwestycyjnego (jego nazwa nie pada) trwają gorączkowe, nocne narady w związku z wykryciem przez jednego z analityków grubej afery. Bankowi grozi bankructwo, ponieważ wszedł w posiadanie ogromnej liczby instrumentów pochodnych, derywatów kredytowych, których nie da się spłacić. Są bezwartościowe, ale rynek wycenia je wielokrotnie wyżej niż majątek i całkowite zadłużenie banku. Aby ratować firmę, finansiści muszą się ich natychmiast pozbyć. Mają jednak również pełną świadomość, że sprzedając trefne papiery, narażają innych, którzy je kupią, nie tylko na drobne kłopoty, ale na pewny upadek.
Oglądamy więc klasyczną sytuację podrzucania sobie zgniłego jaja i czekania, aż ostatni zgasi światło. Zaletą trzymającego w napięciu filmu jest to, że niezrozumiałe dla przeciętnego widza szczegóły finansowych operacji stanowią jedynie tło arcyciekawej gry psychologicznej, toczącej się w sumieniach postawionych pod ścianą menadżerów i pracowników.