Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Horror metaphisicus

„Turyński koń” - zagadka Berlinale

„Turyński koń” jest kwintesencją filmowego minimalizmu. „Turyński koń” jest kwintesencją filmowego minimalizmu. materiały prasowe
„Turyński koń” węgierskiego mistrza Beli Tarra był najbardziej zagadkowym filmem wyświetlanym na Berlinale. Mało kto może powiedzieć, że go w pełni rozumie, ale przeważają opinie, że to arcydzieło.
materiały prasowe

Składa się zaledwie z 30 długich ujęć. Omawianie akcji mija się z celem. Fabuły po prostu w nim nie ma. Czarno-biały, ascetyczny, pozbawiony niemal dialogów film rozgrywa się jakieś sto lat temu na pustkowiu. W księżycowej scenerii na wpół zrujnowane wiejskie obejście ledwo wytrzymuje huraganowe ataki jesiennej wichury. Film został podzielony na sześć sekwencji, ponumerowanych kolejno: od dnia pierwszego do szóstego. Każdy dzień przynosi z grubsza to samo: rytuał jedzenia palcami dwóch kartofli przez zniedołężniałego gospodarza (ma bezwładną prawą rękę) i jego brzydką córkę, zmiany ubrań, noszenia wody ze studni, wprowadzania i wyprowadzania konia z zagrody, gapienia się w okno. I tak przez dwie i pół godziny! Są jeszcze wydarzenia specjalne na przykład niespodziewana wizyta Cyganów, albo czytanie tajemniczej księgi, które bynajmniej wrażenia upiornej monotonni nie likwidują.

Jedynym pewnym rdzeniem, wokół którego budowane są te dziwne, przesycone melancholią, przygnębiające obrazy, jest powolne, zbiorowe samobójstwo trójki bohaterów. Zwierzę przestaje jeść pokarm. Gdy źródło wysycha, odmawia też picia. Gospodarz i jego córka zachowują się podobnie. Na początku łapczywie spożywają ugotowane ziemniaki, pod koniec filmu ze wstrętem odsuwają je od siebie. Próba opuszczenia przeklętego domu kończy się nieuchronnym powrotem dokładnie w to samo miejsce. I cóż w tym genialnego?

Minimalizm na ekranie

„Turyński koń” jest kwintesencją filmowego minimalizmu. Wystudiowana prostota wcale nie kryje łatwego sensu, przeciwnie, z każdą chwilą staje coraz bardziej wieloznaczna. Przywiązanie do detalu, skupienie na szczegółach, powtórzenia i powolny rytm dodają znaczeń, wzmacniają apokaliptyczną symbolikę. Pod powierzchnią niby oczywistego obrazu osadzonego w tradycji XIX-wiecznego realizmu, czai się horror metaphysicus.

Reklama