Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Wstyd mi za szopkę z Chopinem

Komiks z MSZ na przemiał

Telewizja postawiła pod pręgierzem MSZ, a minister przeprosił. Pierwsi mieli sztukę gdzieś, drugi chce ją poświęcić dla własnego dobrego imienia.

Tryb pracy telewizji TVN w dziedzinie kultury wygląda tak: nie prezentuje ani sensownego programu o komiksie, ani nie przejmuje się krytyką literacką, ani też nie prezentuje in extenso utworów Chopina, chyba że w przeróbce w „Tańcu z gwiazdami”. Za to dziennikarskie szperacze ustawione na słowa „kurwa” i „chuj” reagują z podziwu godną precyzją i refleksem. Podobnie zresztą można powiedzieć o innych mediach, które zajmowały się w ostatnich dniach sprawą komiksu o Chopinie, zamówionego przez MSZ u polskich autorów.

Nikt nie zadał sobie trudu, by się zastanowić nad tym, czy komiks nie jest aby medium dojrzałym do tego, żeby świadomie wywoływać kontrowersje i zmuszać do dyskusji (a jest – przynajmniej od czasów rewolucji obyczajowej w latach 60.). Choćby przedstawiając Chopina wystylizowanego na kogoś w stylu Piotra Rubika i grającego we współczesnym zakładzie karnym. Taki Chopin nie mówi „motyla noga”, gdy mu spadną nuty na podłogę. A jeśli otoczenie grzmi o możliwym „cweloholokauście”, to jest to taki sam literacki zabieg na języku jak te znane z książek Masłowskiej czy Stasiuka. Jest to uzasadnione. I o to nie zapytał ani dziennikarz TVN Warszawa, który aferę wywołał, ani kolejni, którzy to za nim podchwycili. Za to – i za brak wypowiedzi „drugiej strony”, czyli krytyków komiksowych, samych twórców czy wydawcy – jest mi, jako dziennikarzowi, wstyd.

Jacek Frąś i Grzegorz Janusz – autorzy jednej z historii o Chopinie – to zresztą postacie o statusie na rynku komiksowym porównywalnym z tym, jaki mają na literackim Masłowska i Stasiuk. Owszem, status samego komiksu jest inny, ale to raczej polski problem z tym medium niż kłopot światowy.

Reklama