Te programy cofnęły muzykę o całe dekady – grzmiał dwa lata temu Sting, określając „X Factora” mianem telewizyjnego karaoke. I jemu, i innym krytykom tej gałęzi rozrywki najczęściej chodzi o wartości. O zdobycze lat 60., kiedy wykonawców muzyki popularnej – wzorem The Beatles lub Dylana – zaczęto utożsamiać z ludźmi kształtującymi własną karierę, biorącymi sprawy w swoje ręce. A nie tylko zgłaszającymi się na casting i czekającymi, co z nich zrobi profesjonalna obsługa.
Interes się jednak kręci, a uczestnicy coraz liczniejszych tego typu programów prawie zderzają się w drzwiach do kariery. Polski rynek muzyczny jest właśnie na etapie odkrywania obsady „Mam talent!” TVN: Star Guard Muffin, grupa Kamila Bednarka, sprzedała dość sensacyjnie około 70 tys. egzemplarzy swojego debiutu płytowego, teraz sił próbuje Piotr Lisiecki z albumem „Rules Changed Up”. Świetnie sprzedawała się płyta akordeonisty Marcina Wyrostka, zwycięzcy drugiej edycji programu. W kolejce czeka grupa Enej, laureaci „Must Be The Music”, oraz trójka finalistów zakończonego właśnie „X Factora”, dobierana zgodnie z zasadami telewizji: młoda dziewczyna (Ada Szulc), mężczyzna po przejściach (Gienek Loska) i chłopak z prowincji przełamujący płciowe stereotypy (Michał Szpak).
Czar pryska, gdy się dowiemy, że Enej to nie debiutanci, Wyrostek miał mnóstwo sukcesów na koncie przed pojawieniem się w TVN, grupa Bednarka podpisała kontrakt przed występami w telewizji, a wyjątkowo odporny na zmiany wizerunku Loska (który spośród gwiazd „X Factora” ma największe szanse na karierę) ma olbrzymie, wieloletnie doświadczenie. Co zatem rzeczywiście zmienili telewizyjni łowcy talentów?
Łowcy talentów
„Idol” i kolejne jego mutacje na pewno mocno wpłynęły na standardy rozrywki w telewizji.