Niby wszystko jest, jak było. Brukowe pisma i plotkarskie portale szokują intymnymi szczegółami z życia gwiazd, stacje telewizyjne anonsują kolejne wydania widowisk z udziałem celebrytów, tu i ówdzie karierę robi ktoś bez talentu albo ktoś z ulicy i nikogo nie dziwi, że w występach publicznych znane osoby udają kogoś, kim naprawdę nie są. Wciąż mamy wrażenie, że rządzą pozory i iluzja serwowana publice zamiast prawdy.
A jednak coś się zmienia i to zarówno w kulturze popularnej, jak i tej wysokoartystycznej. W świecie opery normą stają się dzieła, których libretto nawiązuje do historycznej albo politycznej faktografii, jak skomponowane przez Johna Adamsa „Nixon In China” i „Dr Atomic” (o próbach z bombą atomową w 1945 r.) czy „Pasażerka”, do której libretto napisane zostało na podstawie książki Zofii Posmysz, opowiadającej o jej przeżyciach obozowych.
Również w sztukach wizualnych rządzi konkret, a do tego wraca zwyczaj krytycznego komentowania bieżącej rzeczywistości. Tutaj nowe trendy wyznaczają Brytyjczycy. Najbardziej znani to Sarah Lucas, Damien Hirst czy Tracey Emin. Ich dzieła wpisują się w aktualne debaty o seksizmie, ekonomicznej niesprawiedliwości tudzież oszustwach politycznych.
W literaturze już od dawna przestał rządzić kokieteryjny postmodernizm w stylu Johna Bartha czy Umberto Eco. Liczą się solidne tysiącstronicowe tomy, za którymi stoi wytężony wysiłek autorów – jak „Łaskawe” Jonathana Littela (bestseller o esesmanach z Einsatzgruppen na froncie wschodnim II wojny światowej) czy „Mesjasze” Geörgy Spiro (o środowisku Towiańskiego i Mickiewicza w czasach Wielkiej Emigracji).