Prym w oglądalności, jak i powtarzalności repertuaru wiedzie od lat telewizja publiczna. W okresie letnim 2000–10 średni czas poświęcony przez widza na oglądanie TVP 1 i TVP 2 wynosił 70 min dziennie, a Polsatu i TVN razem wziętych 48 min. W tych czterech największych stacjach był to czas poświęcony głównie na utrwalenie w pamięci widzów seriali, kabaretów, filmów i, ogólnie rzecz biorąc, pozycji rozrywkowych dobrze już im znanych. Przygody Klossa, Nikodema Dyzmy, Czterdziestolatka, Samych Swoich są pewniakami, które zawsze przyciągają przed ekran wielbicieli, zwłaszcza telewizji publicznej. I to do tego stopnia, że w sezonie letnim 2009 r. tryptyk „Sami Swoi” znalazł się na trzech pierwszych miejscach nawet w rankingu oglądalności ambitnej TVP Kultura. Hitem był też film „Znachor”, odnotowany na siódmej i ósmej pozycji wśród najczęściej oglądanych pozycji tego kanału. Pierwszy raz „Znachor”, jako produkt kultury wyższej, zaprezentowany został w TVP Kultura w sierpniu 2009 r., a rok później awansował już do „Niedzieli z lekarzem”. Tak to bywa, gdy z pogardą popatruje się na popkulturę, a potem trzeba z niej żyć.
W powtórkowym letnim menu Polsatu, parokrotnie przetrawionym przez tę stację, znajdują się głównie dania filmowe. W minionym dziesięcioleciu rekordy biły m.in. „Wejście smoka” czy „Książę w Nowym Jorku”. Znacie? Co szkodzi obejrzeć jeszcze raz? Niestety, sukcesu latynoskiego serialu „Luz Maria”, odniesionego przez Polsat w początkach XXI w., nie udało się ciągnąć przez następne lata, tak jak w TVP „Złotopolskich”, „M jak miłość” czy „Klanu”. W Polsacie, jeśli chodzi o wytrzymałość antenową, lepiej od seriali latynoskich, których było zatrzęsienie, trzymają się rodzimi „Kiepscy”.