Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Kobiety na tle

Obchody 150 rocznicy urodzin Gustava Klimta

„Fryz Beethoven”, 1902 r. Jedna z najsłynniejszych prac malarza. „Fryz Beethoven”, 1902 r. Jedna z najsłynniejszych prac malarza. Belvedere, Wiedeń
W przyszłym roku mija 150 rocznica urodzin Gustava Klimta. Malarza, którego sztukę uwielbiają niektórzy mężczyźni i wszystkie kobiety. Wiedeńczycy już rozpoczęli fetę.
Klimt w 1904 r.Kolekcja prywatna Klimt w 1904 r.

W ciekawym miejscu i czasie przyszło żyć Klimtowi. To okres największego rozkwitu monarchii austro-węgierskiej. Wiedeń – miasto bogate i przesiąknięte samozadowoleniem. Silnie wierzono tam w potęgę Austrii i wielonarodową unię, bawiono się, ostentacyjnie konsumowano. To czasy, gdy mieszczaństwu przygrywał Johann Strauss, a oczy bawiła akademicka sztuka Hansa Makarta. Ale w powietrzu wisiała już aura czegoś nowego, mogącego zakłócić tę sielankę. Nadchodziły lata nie tak gładkiej już muzyki Richarda Straussa i Arnolda Schönberga, wiwisekcji literackiej Roberta Musila i psychologicznej Zygmunta Freuda, filozoficznej niepewności Ludwiga Wittgensteina. Klimt był rozdarty między tymi dwoma światami, choć może lepiej jest powiedzieć, że był między nimi łącznikiem; bardziej jednak tkwił w czasach, które odchodzą, niż w epoce, która się zbliżała. I to doskonale widać w jego sztuce.

Dziś Klimt kojarzy się zazwyczaj z ociekającymi złotem, otulonymi kolorowymi draperiami i świecącymi szlachetnymi kamieniami, secesyjnymi portretami pięknych pań. Słusznie, bo to było coś, czego nikt przed nim nie wymyślił. Jego słabość do kobiet pozostaje bezdyskusyjna. Malował je zawsze i z niesłabnącym zaangażowaniem. Jeszcze w dniu śmierci cyzelował postać nagiej, długowłosej blond piękności. A że prywatnie przejawiał ponoć nie mniejsze zainteresowanie (mieszkał wprawdzie zawsze z matką i siostrami, ale folgował sobie w pracowni), można powiedzieć, iż jego życie i twórczość cechowała w tym zakresie zaskakująca harmonia: malował, co uwielbiał, uwielbiał, co malował.

Malarska metamorfoza

Ale już w sposobie obrazowania kobiecych wdzięków jego malarstwo przeszło daleko idącą metamorfozę. Na początku były to wizerunki w stylu mistrza – wielkiego akademika Hansa Makarta (patrz POLITYKA 41).

Polityka 52.2011 (2839) z dnia 21.12.2011; Kultura; s. 124
Oryginalny tytuł tekstu: "Kobiety na tle"
Reklama