Kalendarze występów mają zapełnione na kilka lat do przodu. Co łączy polskie gwiazdy? Śpiewając starają się dać z siebie wszystko, ale umieją stawiać granice. Bo nauczyli się zachowywać niezwykle rozsądnie, gospodarować swoim głosem w sposób przemyślany.
Kurzak jest chyba jedyną śpiewaczką, która aż cztery razy odrzuciła propozycje kontraktów w Metropolitan Opera, w Covent Garden też zrezygnowała z dwóch ważnych ról. Nie z powodu kaprysu: odkryła, że z czasem głos jej się obniżył i zawęził, pogłębił i pociemniał. Kwiecień w 2002 r. odmówił występu w roli markiza Posy w „Don Carlosie” Verdiego, bo wiedział, że na to za wcześnie. Teraz w styczniu zaśpiewa tę partię w Monachium. „Największym zagrożeniem są kuszące kontrakty, propozycje ról, do których młodzi artyści nie są jeszcze gotowi” – mówi też Beczała.
Dzięki tej ściśle przestrzeganej higienie głosu i dbałości o psychikę osiągają lepsze efekty i rzadziej dopadają ich kłopoty zdrowotne. A jeśli nawet – jak to było w październiku, gdy Kwiecień miał problem z kręgosłupem – to starają się z nich wychodzić jak najszybciej i najsprawniej. Są więc postrzegani jako muzycy solidni i odpowiedzialni, co im dodatkowo pomaga na rynku.
Mimo że czasem narzekają na dziwactwa reżyserów, przyjmują oryginalne wyzwania. Kwiecień widzi w tym odmianę, Dobber żartuje, że w Niemczech w latach 80. przerobił już wszystkie możliwe ekstrawagancje.
Każde z nich rozwija karierę nieco inaczej. Przyjrzyjmy się więc różnicom.
Aleksandra Kurzak: nowa Callas?
Najmłodsza w tej grupie: rocznik 1977. Śpiewaczką operową została w sposób naturalny: jej matka Jolanta Żmurko, solistka Opery Wrocławskiej, ma zbliżony gatunek głosu.