Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Kobieta w poszukiwaniu tożsamości

Rozmowa z Tildą Swinton

Tilda Swinton – pochodzi ze szkockiej szlachty, której korzenie sięgają IX w. Tilda Swinton – pochodzi ze szkockiej szlachty, której korzenie sięgają IX w. Murdo Macleod / East News
Nie jestem celebrytką. Nie wywlekam na światło dzienne intymnych szczegółów swego życia. To media wietrzą sensację tam, gdzie jej nie ma - mówi Tilda Swinton.
„Kiedy buduję role filmowe, ostatnią rzeczą, jaką chciałabym się dowiedzieć, jest to, że coś udaję”.Mark Veltman/The New York Times/East News „Kiedy buduję role filmowe, ostatnią rzeczą, jaką chciałabym się dowiedzieć, jest to, że coś udaję”.

Janusz Wróblewski: – Oscar za drugoplanową rolę w „Michaelu Claytonie” nie zmienił znacząco pani wizerunku. Wciąż jest pani bardziej gwiazdą kina niezależnego niż głównego nurtu.
Tilda Swinton: – Nigdy nie czułam się hollywoodzką aktorką, mimo że od pewnego czasu grywam w dużych amerykańskich produkcjach. Głównie po to, aby spróbować czegoś nowego. Do udziału w cyklu „Opowieści z Narni” namówiły mnie moje dzieci. Jeśli decyduję się wystąpić w czymś poważniejszym, wybieram raczej projekty autorskie, reżyserów pracujących w cieniu show-biznesu, jak Jim Jarmusch, Spike Jonze, Eric Zonka czy bracia Coen. Generalnie interesują mnie takie propozycje, w których liczy się proces twórczy, eksperyment, rozmowy z ludźmi, którzy wiedzą coś ważnego o życiu i sztuce, a nie sam produkt.

Oscar jest najbardziej pożądanym wyróżnieniem w świecie kina, w tym roku ma pani szansę na kolejną nominację. Nie robi to na pani wrażenia?
Niespecjalnie (śmiech). Nagrody oczywiście są ważne, zwłaszcza dla kogoś, kto zabiega o popularność i sławę. Mnie na tym nigdy nie zależało. Zanim dostałam Oscara, żyłam w hermetycznym świecie, żaden tabloid nie poświęcał mi uwagi. Byłam zbuntowaną artystką, oddaną w stu procentach awangardowej twórczości Dereka Jarmana, dla którego Hollywood nic nie znaczyło. W jego anarchistycznych obrazach nie ma śladu tradycyjnej narracji. Był outsiderem. Zagrałam w jego ośmiu filmach. Zmarł na AIDS 18 lat temu. Ale do dziś dla wielu pozostałam jego aktorką, wierną bezkompromisowemu spojrzeniu na sztukę, które we mnie zaszczepił.

Polityka 02.2011 (2841) z dnia 11.01.2012; Kultura; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Kobieta w poszukiwaniu tożsamości"
Reklama