Na polskim rynku medialnym pojawiła się nowa jakość. Grycanki. Cztery miłe pyzate panie, które zaczęły bywać na salonach stolicy, budząc z miejsca agresję teoretyków branży. Że znikąd, że nie ubrane dość stylowo, że co robią, że kupują sobie popularność. Brzydcy i niezdolni zaatakowali zamożnych. Bo nie może być tak, że tata produkuje lody, a one się bawią w śmietankę.
• Najzdolniejsze siostry ostatnich lat, czyli siostry Przybysz, zaskoczyły fanów zespołu Sistars znakomitą wiadomością. Otóż obie panie są w ciąży i obie w tym samym piątym miesiącu. Paulinie i Natalii gratulujemy. Poczucie rytmu i synchronizacja jak zwykle bez zarzutu.
• Czas, jak to mówią, to pieniądz. Powstają nawet Banki Czasu w celu oszczędzania go (jakby to sformułował Adaś Miauczyński). I czasem pojawi się ktoś, kto potrafi nam go zafundować ekstra. Tym razem hojny okazał się TVN i przedłużył program „Dzień dobry TVN” o pół godziny. Teraz możemy sobie te 30 minut zmarnować własnoręcznie.
• Rusza kolejna odsłona widowiska „Bitwa na głosy”. A tam same gwiazdy: Edyta Górniak, Janusz Panasewicz, Ryszard Rynkowski czy Kamil Bednarek. Teraz ci zdolni śpiewający, aby dobrze się bawić w programie do końca, muszą znaleźć sobie po gromadce mniej zdolnych. Albo odwrotnie.
• Filmy nie tylko krajowe mogą ponieść klęskę z naprawdę małego powodu. „Wiedźmin” poległ pod ogniem tekturowego smoka. „Klątwa doliny węży” padła, bo i smok, i wąż byli tekturowi, a „Quo vadis” legło, bo z dykty było całe. Dziś zagrożenie zawisło nad nowym filmem o Klossie, a dokładnie pod nosem Brunnera/Adamczyka. Wąsy z dykty. Nawet Niemiec na takie nie zasłużył.