Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Najpiękniejsze i najszpetniejsze w architekturze

Konkurs architektoniczny na najpiękniejsze i najbrzydsze budowle w Polsce

Siedziba TVP (Warszawa). Zdaniem projektanta kształtem nawiązuje do filmowej kliszy. Internauci szybko ochrzcili ją ślimakiem lub Wieżą Babel. Przeładowanie formy, niezrozumiałe pomysły są przestrogą, że budować postmodernistycznie też trzeba umieć. Siedziba TVP (Warszawa). Zdaniem projektanta kształtem nawiązuje do filmowej kliszy. Internauci szybko ochrzcili ją ślimakiem lub Wieżą Babel. Przeładowanie formy, niezrozumiałe pomysły są przestrogą, że budować postmodernistycznie też trzeba umieć. Tadeusz Późniak / Polityka
POLITYKA organizuje konkurs, w którym jury złożone z wybitnych fachowców i ludzi sztuki przyznawać będzie nagrodę za najlepszą w danym roku realizację architektoniczną. Propozycja – wybierzmy w plebiscycie najpiękniejszy i najszkaradniejszy obiekt ostatnich dwóch dekad.

Zagłosuj w naszym plebiscycie

Po roku 1989 wszelkie dotychczasowe reguły planowania w przestrzeni publicznej zastąpiono jedną: kto ma gruby portfel, ten decyduje. To dawało nadzieję, że nudną harmonię i szarość peerelowskiej architektury zgrabnie zastąpimy zachodnimi standardami architektury nowoczesnej i eleganckiej. Niestety, tak się nie stało, a kiepski gust estetyczny narodu błyskawicznie przełożył się na kiepskie produkty architektury zamawianej przez pozbawionych dobrego smaku deweloperów, szefów i właścicieli firm, państwowych urzędników. Zamiast architektury wybitnej czy choćby fantazyjnej lub eleganckiej, polskie ulice zalał budowlany kicz i urbanistyczny, groteskowy, pstrokaty chaos.

Większość budynków powstałych w Polsce po 1989 r. jest z architektonicznego punktu widzenia po prostu nieciekawa, banalna, powtarzalna. Neomodernistyczne szklane wieżowce, udające luksus apartamentowce, osławione „całuśne” podmiejskie jednorodzinne pseudodworki, postmodernistyczne, nieuznające żadnego umiaru gmachy. W tym zalewie architektonicznej tandety i przeciętniactwa trafiały się jednak realizacje zdecydowanie odbiegające od średniej. W obie zresztą strony. Z jednej – prawdziwe perełki, oryginalne, wysmakowane, pozwalające z większym optymizmem spojrzeć na otaczającą nas publiczną przestrzeń. I mające szanse na status ikon architektury. A z drugiej strony – wyjątkowe koszmary, stające się ikonami antyestetyki, zaśmiecające ład przestrzenny na wiele dziesięcioleci.

Czytelnikom POLITYKI proponujemy wspólną wycieczkę szlakiem zarówno tych najlepszych, jak i tych najgorszych pomysłów wpływających na wygląd naszych miast.

Polityka 05.2012 (2844) z dnia 01.02.2012; Plebiscyt Polityki; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Najpiękniejsze i najszpetniejsze w architekturze"
Reklama