Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Na drodze do Edenu

Andrzej Czeczot. Wspomnienie

Andrzej Czeczot. Jego rysunki zamieszczał prestiżowy „New Yorker” i liczący się „New York Times” . Andrzej Czeczot. Jego rysunki zamieszczał prestiżowy „New Yorker” i liczący się „New York Times” . Michał Mutor / Agencja Gazeta
Stara jak świat przypowieść powiada, że kiedy odchodzi ktoś, kto rozpędzał zbierające się nad naszymi głowami ciemne chmury – łzy wylane po jego śmierci zamieniają się w lusterka śmiechu. I wtedy znowu jest z nami.
Andrzej Czeczot/Polityka

To nie jest dobry czas na ustalanie hierarchii, wystawianie cenzurek. Nie ulega jednak wątpliwości, że Andrzej Czeczot (rocznik 1933) przypomni się nieraz czytelnikom tygodników szukającym satyrycznego komentarza, odtrutki na patos i załganie. Czy autor tysięcy rysunków, jakie opublikował od debiutu w 1956 r. zdawał sobie sprawę ze swej wyjątkowości? W parodystycznej autobiografii napisał: „Rysuję koślawo i niechlujnie”. Ta rzekoma koślawość i nonszalancja różniły go od dawnych i współczesnych grafików oraz karykaturzystów dbających o elegancję formy, dopracowanie szczegółów, kokietowanie odbiorcy. Czeczot był inny. Zawsze na kontrze, obrzydzający symbole i zbitki pojęciowe zbanalizowane przez czas.

Na jednym z rysunków doktor Judym, lekarz wiejskiego ośrodka zdrowia, wycina rozdartą sosnę. Na innym gospodarz rozpacza, że wymodlona manna, która spadła z nieba, wytłukła mu owies. Na jeszcze innym rysunku Diabeł dialoguje z Aniołem: – Jakie różnice poglądów? Bez przesady...

Czeczot nie ograniczał się do prezentacji postaci wyglądających tak jak ich pierwowzory oglądane na ulicy, w knajpie czy miejscu pracy. Starał się pokazać rodowody rzekomych postępowców i awansowanych na inteligentów działaczy. Nieomylnie wywodził ich z zabitej dechami wiochy, zaułków Ciemnogrodu. Cykl „Makatki” wielu oburzył jako naigrawanie się z folkloru, z rodzimości będącej powodem do narodowej dumy. A cóż takiego udowodnił grafik? Jedyną poezją akceptowaną przez nową elitę są wyhaftowane na makatkach życiowe mądrości: „Każda Żona tym się chlubi, że gotuje co Mąż lubi”.

Polityka 20.2012 (2858) z dnia 16.05.2012; Kultura; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Na drodze do Edenu"
Reklama