Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Wciąż się buntuję

Rozmowa z Michaelem Haneke

Michael Haneke to jeden z najwybitniejszych reżyserów filmowych i teatralnych, dwukrotny zdobywca Złotej Palmy w Cannes. Nazywany współczesnym Bergmanem. Michael Haneke to jeden z najwybitniejszych reżyserów filmowych i teatralnych, dwukrotny zdobywca Złotej Palmy w Cannes. Nazywany współczesnym Bergmanem. Stefanie Cornfield/Starface / Forum
Austriacki reżyser, twórca nagrodzonego Złotą Palmą w Cannes dramatu „Miłość”, opowiada m.in. o życiu starych ludzi, intymności oraz o tym, dlaczego zakłopotanie to typowa reakcja po obejrzeniu jego filmów.
Emmanuelle Riva w filmie Michaela Haneke „Miłość”.Festival de Cannes/materiały prasowe Emmanuelle Riva w filmie Michaela Haneke „Miłość”.

Janusz Wróblewski: – „Miłość” to kameralna historia starszego mężczyzny, który troskliwie opiekuje się sparaliżowaną żoną po wylewie. Dlaczego po serii filmów o przemocy, takich jak „Funny Games” czy „Ukryte”, zdecydował się pan opowiedzieć o miłości?
Michael Haneke: – Miłość nie jest jedynym tematem filmu. Najważniejsze są w nim uczucia. To bardzo osobista wypowiedź. Nie dotyczy wyłącznie osób starych, nad którymi wisi groźba nieuleczalnej choroby. Opowiadam o dość powszechnym doświadczeniu żegnania się z życiem i pustce, którą trzeba potem czymś wypełnić.

Czym jest miłość?
Miłość objawia się na milion sposobów. Gdybym wymienił tylko jeden jej aspekt, zredukowałbym wszystkie pozostałe.

Pan nigdy na własny użytek nie określa precyzyjnie tematu filmu?
Inspiracja nie wynika z jednej myśli. Przed nakręceniem „Białej wstążki” nie miałem pojęcia, że zrobię film o skutkach opresyjnego wychowania i źródłach faszyzmu. Pomysł dotyczył historii chóru dziecięcego na północy Europy. Impulsem do nakręcenia „Miłości” stało się pytanie, jak pogodzić się z odchodzeniem osób, które kochamy najbardziej, co wydaje się najgorszym doświadczeniem, jakie może się w ogóle przytrafić. To mnie najbardziej interesowało. Każdy człowiek przez to kiedyś przechodzi, przeżywając utratę dziecka czy rodziców. Mam 70 lat i z racji podeszłego wieku stykam się ze śmiercią bliskich mi osób coraz częściej. Jedno z takich bolesnych doświadczeń w mojej rodzinie opisałem w filmie.

Zdumiewa czułość, jaką w obliczu śmiertelnej choroby okazuje sobie małżeństwo.

Polityka 44.2012 (2881) z dnia 29.10.2012; Kultura; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Wciąż się buntuję"
Reklama