Klasyki Polityki

Giętki, ale prosty

Giętki, ale prosty. Jak uprościć język urzędowy

Jak to się dzieje, że mimo przepisów zapisanych trudnym, urzędowym językiem, Polacy w ogóle wiedzą, czego państwo od nich chce? Jak to się dzieje, że mimo przepisów zapisanych trudnym, urzędowym językiem, Polacy w ogóle wiedzą, czego państwo od nich chce? Piotr Socha / Polityka
Urzędnik przestał być wrogiem, bywa dobrodziejem. Tylko co zrobić, żeby zamiast dokonywać ewaluacji naszych aplikacji i multiplikować lingwistyczne innowacje, przemówił do nas po ludzku?
Zmiana ról komunikacyjnych znalazła wyraz w stylistyce pism – obywatel coraz rzadziej »uprzejmie prosi« i »z góry uprzejmie dziękuje«, częściej »wnosi wniosek o...«”.Mirosław Gryń/Polityka Zmiana ról komunikacyjnych znalazła wyraz w stylistyce pism – obywatel coraz rzadziej »uprzejmie prosi« i »z góry uprzejmie dziękuje«, częściej »wnosi wniosek o...«”.

Każda rozmowa o urzędowej polszczyźnie może być prosta – przynajmniej do momentu pojawienia się pierwszego cytatu. Bo co zrobić ze słynną, oprotestowaną ostatnio umową ACTA, skoro jej osią były wielokrotnie złożone zdania, długie często nawet na sto i więcej słów? Można oczywiście nie czytać. Problem pojawia się wtedy, gdy rzecz dotyczy potencjalnie każdego z nas i wywołuje falę społecznych protestów.

Oto jedno z kluczowych zdań tej umowy: „Bez uszczerbku dla prawodawstwa Strony dotyczącego przywilejów, ochrony poufności źródeł informacji lub przetwarzania danych osobowych, każda Strona zapewnia swoim organom sądowym, w cywilnych procedurach sądowych dotyczących dochodzenia i egzekwowania praw własności intelektualnej, prawo do nakazania sprawcy naruszenia lub domniemanemu sprawcy naruszenia, na uzasadniony wniosek posiadacza praw, by przekazał posiadaczowi praw lub organom sądowym, przynajmniej dla celów zgromadzenia dowodów, stosowne informacje, zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawodawczymi i wykonawczymi, będące w posiadaniu lub pod kontrolą sprawcy naruszenia lub domniemanego sprawcy naruszenia”.

Trudno nawet próbować ten tekst tłumaczyć na powszechnie zrozumiały język. Tym bardziej że problem z nową polszczyzną – którą dr Katarzyna Kłosińska, sekretarz Rady Języka Polskiego, nazywa językiem polsko-unijnym – leży w dużej mierze właśnie w tłumaczeniach.

Unijna euromowa

Eurożargon, czy też euromowa – jak mówią o nim inni fachowcy, to efekt kompromisu między polszczyzną a angielszczyzną w wydaniu niebrytyjskim. Język pełen precyzyjnych, ale trudnych do zrozumienia pojęć, takich jak opłata prolongacyjna, cross-financing, pomoc de minimis.

Polityka 44.2012 (2881) z dnia 29.10.2012; Kultura; s. 72
Oryginalny tytuł tekstu: "Giętki, ale prosty"
Reklama