Wybitny dyrygent fiński Esa-Pekka Salonen, który niedawno wystąpił w Warszawie, prowadząc kierowaną przez siebie londyńską Philharmonia Orchestra, robi w tym roku dla Lutosławskiego wyjątkowo wiele. Wspólnie z Royal College of Music i Instytutem Adama Mickiewicza zorganizował serię koncertów w Londynie pod hasłem Woven Words (angielskie tłumaczenie tytułu utworu Lutosławskiego „Paroles tissées”), a potem zaplanował tournée z występami – oprócz Warszawy, w Tokio, kilku miastach Włoch, Madrycie, Dreźnie, Wiedniu, Lublanie, Paryżu i Berlinie. Zainicjował też powstanie specjalnej strony internetowej poświęconej Lutosławskiemu (woven-words.co.uk). Można na niej znaleźć eseje napisane przez znawców twórczości kompozytora, filmy i zdjęcia archiwalne.
– Robię to nie tylko dlatego, że uważam go za jednego z najważniejszych twórców XX w., i nie dlatego, że znałem go osobiście i wywarł on ogromny wpływ na moje życie – wyjaśnia dyrygent. – Ale przede wszystkim po to, by nowe pokolenia, którym – tak czuję – potrzebna jest muzyka Lutosławskiego, poznały jej kontekst historyczny, ponieważ wówczas będą w stanie odczuwać ją lepiej.
Na uwagę, że kompozytor zwykle się zżymał na podejrzenia, iż jego twórczość mogłaby mieć coś wspólnego z pozamuzycznymi inspiracjami, a już zwłaszcza z aktualnymi wydarzeniami, odpowiada: – Nie sądzę, żeby w głębi duszy rzeczywiście tak uważał. Był człowiekiem bardzo prywatnym i skrytym; choć odnosił się do ludzi w sposób przyjazny, nie ujawniał nigdy swych najgłębszych myśli. A trudno, by po tym wszystkim, co przeżył, nie miał wielkiej traumy i by nie odzwierciedlała się ona w jego muzyce.
Zeszłego lata Salonen wraz z muzykologiem i kompozytorem amerykańskim Stevenem Stuckym, autorem książki o Lutosławskim i konsultantem cyklu Woven Words, odbył podróż po Polsce śladami kompozytora.