Dziwne rzeczy dzieją się z ostatnim filmem Andrzeja Wajdy zatytułowanym „Wałęsa”. Kilkakrotnie przekładano już datę premiery, ciągle kręcone są dodatkowe ujęcia, krążą plotki, że scenarzysta Janusz Głowacki nie poznaje już swego scenariusza, a teraz Mistrz zmienił tytuł na „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Sprytnie pomyślane. Nawet nie można napisać, że beznadziejny.
• Radio Zet pozbyło się Janusza Weissa, jednej z ikon swego programu. Medialny potwór nagle wywalił jednego z nielicznych autorów, w których było coś ludzkiego. Teraz zostaną tylko te nieludzkie poranne żarty i nie mniej nieludzki własny z nich śmiech.
• Fekalno-medialnej odysei stacja kolejna i chyba końcowa. Sąd Najwyższy wydał werdykt ostateczny w sprawie wkładania miniaturowych flag Polski w naturalnej wielkości psią kupę. Akcja będąca happeningiem mającym zwrócić uwagę na zanieczyszczanie polskich miast zanieczyściła krajowe umysły. Czasami racje stanu i dobro narodowe zebrane do kupy naprawdę trudno zrozumieć.
• Dariusz Michalczewski, eks-Rocky na emeryturze, postanowił spróbować swoich sił w teatrze. Były pięściarz wcielił się w postać Lolka, a jego najstarszy syn Michał – w Bolka, w popularnej bajce dla dzieci. A wszystko to w jednym z sopockich przedszkoli. To dobry pomysł na wykorzystanie pięściarzy. Diablo Włodarczyk po swej ostatniej walce śmiało mógłby zagrać Pana Cerowanego.
• Oto wiadomość przełomowa, smutna, symptomatyczna, by nie powiedzieć hiobowa. Od pierwszego lipca zdrożała „Gazeta Wyborcza”. Najpierw doprowadzili do zdrady, Magdalenki, Okrągłego Stołu, spisku masonów, lewaków, Żydów, prawie kupna Polsatu, a teraz jeszcze to. Jak widać, kreatywność w niszczeniu narodu prawie przez cały tydzień, nie wyłączając piątków.