Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

W cieniu igrzysk

Berlinale 2014: czas start!

Berlinale / materiały prasowe
Komediodramat Wesa Andersona „The Grand Budapest Hotel” o ekscentrycznym portierze zamieszanym w kradzież renesansowego obrazu otworzył w czwartek wieczorem 64. edycję berlińskiego festiwalu filmowego.

Silną reprezentację mają w tym roku Azjaci. Spośród trzech zakwalifikowanych do konkursu filmów chińskich najciekawiej zapowiada się melodramat „Tui Na” czołowego twórcy szóstego pokolenia Lou Ye o młodej dziewczynie, która utraciła wzrok na skutek wypadku samochodowego. Lou Ye jest stałym bywalcem największych festiwali, wielokrotnie nagradzanym. Jego „Letni pałac” sprzed kilku lat przełamywał tabu na temat masakry na placu Tiananmen, „Tajemnica” ujawniała problem nielegalnego posiadania więcej niż jednego dziecka w Chinach kontynentalnych, a w „Nocach wiosennego upojenia” Ye poruszał kwestię zakazanych związków homoseksualnych.

W sekcji Panorama prezentującej dzieła nieco lżejszego kalibru również zwraca uwagę mocna obecność kina Dalekiego Wschodu. Zostanie pokazany japoński dramat o tragedii w Fukushimie („Homeland”), rewelacyjny ponoć chiński debiut Zhou Hao („Ye”), zachwalany jako udane połączenie stylów Fassbindera, Geneta i Wong Kar Waia oraz najnowsze dokonanie lubianego szczególnie przez uczestników Nowych Horyzontów Tajwańczyka Tsai Ming-lianga („Xi You”). Będą też liczne pokazy specjalne uświetniające różnego rodzaju wydarzenia i jubileusze. M.in. telewizyjny dokument „Edward Snowden – Das Interview” Huberta Seipela, w którym usłyszymy spowiedź słynnego byłego pracownika CIA, który ujawnił opinii publicznej tajne dokumenty amerykańskiego wywiadu.

O najcenniejsze trofeum Berlinale, Złotego Niedźwiedzia, powalczy 20 tytułów, z czego aż 12 to niemieckie koprodukcje. Nawet wyświetlany poza konkursem dramat wojenny „Obrońcy skarbów” George'a Clooneya o aliantach tropiących skradzione przez nazistów dzieła sztuki współfinansowali gospodarze.

Reklama