Przyszłość to publiczność
Przyszłość to publiczność. Rumuńskie kino znów święci triumfy
Janusz Wróblewski: – „Pozycja dziecka” to historia nadopiekuńczej matki i jej buntującego się dorosłego syna. Tematem filmu jest zaborcza miłość czy nieumiejętność życia?
Călin Peter Netzer: – Razem z przyjacielem Răzvanem Rădulescu, scenarzystą, początkowo myśleliśmy o nieco innym filmie. Starsze małżeństwo Anglików osiada na wybrzeżu Costa del Sol w Andaluzji. Żona choruje na raka. Mają wykształconego, pomagającego im syna. Rodzina okazuje się dysfunkcyjna. Pomysł dryfował w kierunku nieznanej nam wtedy jeszcze „Miłości” Michaela Haneke. Równocześnie rozmawialiśmy o tym, co nas, trzydziestoparolatków, łączy z matkami. Dlaczego uważamy je za nieuleczalne despotki i z jakiego powodu tak beznadziejnie im ulegamy.
Do jakich wniosków doszliście?
Że nie da się wskazać negatywnego źródła tego napięcia. Żadna rodzina nie jest jednowymiarowa ani podobna do innej. Chcąc zrozumieć toksyczne matki i ich skomplikowane stosunki z dorosłymi synami, należałoby zacząć od przeanalizowania ich relacji z mężami. Dlaczego mężczyźni są słabsi, łatwo dają się zdominować? Jak to wygląda na polu zawodowym? Stąd wynikają rozmaite frustracje, które w miarę upływu lat zamieniają się w prawdziwe obsesje.
Mówi pan o grze ambicji, choć to chyba nie najważniejsza przyczyna konfliktów i różnicy postaw z dziećmi w tle.
Ślepa, patologiczna miłość oczywiście znacznie komplikuje sprawę. Pod przykrywką troski, chęci zapewnienia bezpieczeństwa i uczuciowej stabilizacji matki dokonują brutalnego zamachu na psychikę swoich dzieci. W późniejszym wieku młodzi nie potrafią sobie ułożyć życia prywatnego. Bohater filmu, mimo że gruntownie wykształcony, ustawiony zawodowo, ma wrażenie, że niczego sam nie osiągnął, że wszystko zawdzięcza matce, której nienawidzi.