Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Sztuka zakupów

Niezwykłe kolekcje Grażyny Kulczyk

Grażyna Kulczyk wśród dzieł ze swojej kolekcji, prezentowanych w jej poznańskiej Galerii Stary Browar. Grażyna Kulczyk wśród dzieł ze swojej kolekcji, prezentowanych w jej poznańskiej Galerii Stary Browar. Przemysław Graf / Reporter
Zaangażowanie Grażyny Kulczyk w rynek sztuki może się wydawać kaprysem znudzonej miliarderki. Ale przyniosło największą w Polsce prywatną instytucję kultury i najbardziej okazałą kolekcję sztuki współczesnej.
Warsztaty tańca współczesnego w ramach całorocznego programu „Stary Browar Nowy Taniec”.Marek Degórski Warsztaty tańca współczesnego w ramach całorocznego programu „Stary Browar Nowy Taniec”.

Przyglądanie się działaniom Grażyny Kulczyk przypomina zabawę w ruskie matrioszki: w jednej kryje się kolejna, a w niej następna. Ta największa, zewnętrzna, kojarzy się z wielkim biznesem. Jak na zamożną osobę przystało, rozlokowanym w licznych spółkach i firmach, możliwym do prześledzenia tylko przez wnikliwych analityków. Do wiadomości publicznej przenikają strzępy, jak choćby informacja sprzed dwóch lat o zakupie za równowartość ponad 200 mln zł biurowca w centrum Londynu. Podobnie jak niewiele wiadomo, gdzie lokuje swoje niemałe (wg „Forbesa” jej majątek szacowany jest na 1,5 mld zł, według innych źródeł – na 2,4 mld) kapitały. To wizerunek prawdziwej bizneswoman; grzecznej acz zdystansowanej, zasadniczej w negocjacjach i walczącej o swoje. Gdy trzeba, potrafiącej wykorzystać swe staranne prawnicze wykształcenie, z ukończoną aplikacją sędziowską.

Sztuka konsumpcyjna

Druga z kolei matrioszka to także kobieta interesu, choć w jej wizerunek wkradają się już elementy, rzec by można, artystowskie. By poznać taką Grażynę Kulczyk, najlepiej wybrać się w poznański kwartał wytyczony ulicami: Półwiejską, Kościuszki, Ratajczaka i Ogrodową. Najlepiej zacząć od hotelu o przydługiej jak na taką instytucję nazwie Blow Up Hall 50/50. Designerskie wnętrza, wszędzie mnóstwo dzieł sztuki, pokoje, które wydają się sypialniami ekscentrycznych muzyków lub projektantów mody, iPhone’y zamiast kluczy i dania w przyhotelowej restauracji wyglądające jak misterne połączenie ogrodu zen z barcelońską Sagradą Familią. Za pieniądze zainwestowane w ten nieduży hotelik można by pewnie wybudować i wyposażyć wielki, standardowy 3-gwiazdkowy kombinat noclegowy. Te 50/50 w nazwie ujawnia filozofię drugiej matrioszki: 50 proc. biznesu i 50 proc. sztuki.

Ale wizytówką najbardziej spektakularną pozostaje znajdujący się po sąsiedzku Stary Browar.

Polityka 15.2014 (2953) z dnia 08.04.2014; Kultura; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Sztuka zakupów"
Reklama