Dorota Szwarcman
21 kwietnia 2014
Filmowa historia wielkiego żydowskiego rodu
Saga rodu Minkowskich
Przodkowie jednego z najwybitniejszych dyrygentów naszych czasów, Marca Minkowskiego, mieszkali w Warszawie. Przejmujący film o nich zrealizował Rafael Lewandowski, laureat Paszportu POLITYKI.
Marc Minkowski zaczął się interesować swoimi korzeniami po śmierci ojca w 2004 r. Dyrygent – znany z występów ze wspaniałą orkiestrą Les Musiciens du Louvre-Grenoble, ale także ze współpracy z Sinfonią Varsovią i Operą Narodową – wypytywał rodzinę, dostał nawet książkę wydaną własnym sumptem przez kuzyna, profesora elektroniki mieszkającego po wojnie w Baltimore. Szybko się zorientował, że owa książka nie podaje całej prawdy (mowa jest o Minkowskich walczących jakoby pod Grunwaldem, ale nie ma nic o rabinie Mińska), poznał jednak więcej szczegółów biograficznych na temat paru ostatnich pokoleń rodziny.
Marc Minkowski zaczął się interesować swoimi korzeniami po śmierci ojca w 2004 r. Dyrygent – znany z występów ze wspaniałą orkiestrą Les Musiciens du Louvre-Grenoble, ale także ze współpracy z Sinfonią Varsovią i Operą Narodową – wypytywał rodzinę, dostał nawet książkę wydaną własnym sumptem przez kuzyna, profesora elektroniki mieszkającego po wojnie w Baltimore. Szybko się zorientował, że owa książka nie podaje całej prawdy (mowa jest o Minkowskich walczących jakoby pod Grunwaldem, ale nie ma nic o rabinie Mińska), poznał jednak więcej szczegółów biograficznych na temat paru ostatnich pokoleń rodziny. Przy okazji przyjazdów do Warszawy poszukiwał dokumentów w Żydowskim Instytucie Historycznym. Odtwarzanie historii rodziny, jak sam mówi, stało się dla niego niemal obsesją. Opowiadał o tym szeroko w wywiadach dla polskiej prasy (także dla POLITYKI 35/08), kiedy obejmował dyrekcję artystyczną Sinfonii Varsovii. Jeden z tych wywiadów przeczytał Rafael Lewandowski. – Ta historia wywarła na mnie wielkie wrażenie – opowiada reżyser. – Bardzo chciałem zrobić film o Warszawie, bo tu urodził się mój nieżyjący już ojciec, tu się sprowadziłem z Francji, gdzie urodziłem się i wychowałem, i tu urodził się mój syn. Dodatkowym walorem był fakt, że temat dotyczył wybitnego muzyka. Reżyser uczył się muzyki i jest ona dla niego bardzo ważna, co zresztą słychać w filmie. Ale najważniejsze było, że za pomocą historii rodzinnej można opowiedzieć Historię przez duże H. Tego dnia, kiedy ukazał się wywiad, Marc Minkowski miał w Warszawie koncert ze swoją orkiestrą. Biletów już nie było, ale po występie można było wejść za kulisy. Tam jednak kłębił się tłum łowców autografów, więc Rafael przekazał organizatorom list do dyrygenta. Ten natychmiast entuzjastycznie zareagował i tak rozpoczęła się współpraca, której owocem jest film „Minkowski | Saga”. Będzie go można zobaczyć w maju na festiwalu Planete+ Doc. Wyjście z getta Minkowscy byli jedną z tych szeroko rozgałęzionych, prominentnych rodzin żydowskich, które przez pokolenia zapisywały się i zapisują w historii, nauce, kulturze. Szczególny ich rozwój przypadł na przełom XIX i XX w. Była to częściowo konsekwencja ruchu tzw. haskali (czyli oświecenia), który powstał w XVIII w. w Niemczech i rozprzestrzenił się na całą Europę. Haskala postulowała wyjście z getta i asymilację Żydów z narodami, wśród których żyli; ta asymilacja początkowo miała łączyć się z zachowaniem wiary i języków przodków. W praktyce jednak prowadziła często do odejścia od judaizmu. Przykładem może być ród samego prekursora ruchu, filozofa Mojżesza Mendelssohna: on sam był wybitnym żydowskim intelektualistą, jego syn Abraham, bankier i filantrop, przeszedł wraz z żoną na kalwinizm, dając wcześniej do chrztu swoje dzieci, w tym późniejszego słynnego kompozytora Feliksa. Uczynił to wbrew ojcu, który mawiał, że „nie może istnieć chrześcijanin Mendelssohn, podobnie jak niemożliwy jest żydowski Konfucjusz”. Wśród kolejnych pokoleń tej rodziny byli matematycy, chemicy, prawnicy i historycy. W Warszawie żyło wiele podobnych rodów, jak bankierzy Kronenbergowie i Wawelbergowie, księgarze i wydawcy Orgelbrandowie, bankierzy, spółdzielcy i intelektualiści Toeplitzowie. Rody te stopniowo się asymilowały, umiędzynarodowiały, dzięki czemu ich niektórzy przedstawiciele mieli możliwość przetrwania najgorszych czasów. Na wystawie „Warszawa, Warsze” w Muzeum Historii Żydów Polskich (do 30 czerwca) można dziś prześledzić dzieje niektórych z nich. Przedstawiciele tych rodów byli istotną częścią górnych warstw klasy średniej. Ich głównymi miejscami w Warszawie był dawny Pociejów, czyli okolice ulicy Senatorskiej i placu Teatralnego, oraz Tłomackie, gdzie w 1878 r. otwarto Wielką Synagogę, zwaną też synagogą niemiecką, przeznaczoną dla reformowanego odłamu wyznawców judaizmu. Ortodoksyjni do niej nie chodzili – wygłaszano tam kazania po polsku i grano, jak w kościele, na organach. Przypominając życie żydowskie przedwojennej Warszawy, mówi się zwykle o tzw. dzielnicy północnej, kojarzonej z biedotą i drobnym handlem. To także nie jest ścisłe, jeśli chodzi o słynne Nalewki, ponieważ było to również miejsce żydowskich intelektualistów, tam mieściła się siedziba związku pisarzy tworzących w jidysz oraz redakcje gazet. Z kolei w okolicach placu Grzybowskiego, gdzie znajduje się ocalała Synagoga im. Nożyków, mieszkali Żydzi ortodoksyjni. W 2010 r. wystawa „Świat przed katastrofą – Żydzi krakowscy w dwudziestoleciu międzywojennym” pokazywała, że w Krakowie życie żydowskie toczyło się nie tylko na Kazimierzu. Dziś można się też dowiedzieć coraz więcej na temat obecności i znaczenia Żydów w przedwojennej Warszawie. Historia Minkowskich jest tu doskonałym przykładem. Bankierzy i naukowcy Do Warszawy jako pierwszy sprowadził się August Minkowski (pradziad Marca) w XIX w. Co charakterystyczne dla wielkich rodów żydowskich, bywali wśród nich bankierzy zapewniający środki do życia tym członkom rodziny, którzy postawili na naukę lub sztukę. Kimś takim był właśnie August. Kupił nieruchomości przy ul. Marszałkowskiej. W jednej z nich ulokował swój Dom Bankowy, na drugiej parceli wybudował piękną secesyjną kamienicę, którą potem odsprzedał z zyskiem, pomnażając majątek rodzinny. Choć pozostał przy wyznaniu mojżeszowym, należał już do odłamu reformowanego. Był jednym z fundatorów Wielkiej Synagogi. Miał czterech synów, z których każdy był wybitną osobowością. Dwóch starszych, Mieczysław i Eugeniusz, zostało wielkimi naukowcami, psychiatrami. Mieczysław, neurolog, uczył się m.in. u Iwana Pawłowa w Petersburgu i u Aloisa Alzheimera w Monachium; od 1911 r. rozwijał karierę w Zurychu. Zainteresowania Eugeniusza, dziadka Marca, kierowały się w stronę psychopatologii. Po praktykach w Kazaniu, gdzie poznał przyszłą żonę, równie wybitną koleżankę po fachu, Franciszkę Brokman, po pobycie w Monachium i Zurychu oraz walce w I wojnie światowej (na ochotnika w armii francuskiej) zamieszkał w Paryżu. Jego syn Alexandre, ojciec Marca, był z kolei wybitnym pediatrą, współtwórcą neonatologii. Życie Mieczysława i Eugeniusza, mimo iż osiągnęli tak wiele, nie było usłane różami – w tamtych czasach praca naukowa była raczej prestiżem niż źródłem znaczących zarobków. Obu więc wspomagał ojciec. Kuzynami Mieczysława i Eugeniusza byli działający w Niemczech wybitny matematyk i fizyk Hermann Minkowski, nauczyciel Einsteina (do dziś istnieją pojęcia czasoprzestrzeni Minkowskiego oraz nierówności Minkowskiego), i jego brat Oskar, autor fundamentalnych badań nad cukrzycą. Naukowców w tej rodzinie można wymienić jeszcze wielu. Dwaj młodsi synowie Augusta, obaj ekonomiści, postawili na polski patriotyzm. Najmłodszy, Anatol, był podpułkownikiem Wojska Polskiego, współpracownikiem Piłsudskiego, w II RP dyrektorem Polskiego Instytu
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.