Jest jak archetyp miasteczka. Ma wszystko, co trzeba: stare kościoły, cerkiew i synagogę, XIX-wieczny dworzec linii Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, niewielki rynek, który łatwo mieści się w kadrze, fotogeniczne, zaskakujące ciekawymi perspektywami uliczki, klimatyczne podwórka. Architektura – jak na polskie warunki – niezniszczona wojną. Wreszcie bliskość Łodzi i Warszawy. To według filmowców główne zalety Piotrkowa Trybunalskiego.
Zadebiutował w 1957 r. jako fikcyjne miasteczko w fikcyjnym kraju. Akcja burleskowej komedii omyłek „Ewa chce spać” o sprytnych, ale sympatycznych złodziejach i gapowatych glinach nie mogła rozgrywać się w Polsce Ludowej. Reżyser Tadeusz Chmielewski uznał, że na niezwykłe, czarodziejskie miasteczko, które nocą przechodzi pod panowanie opryszków, Piotrków nadaje się idealnie – zagrał prawie bez charakteryzacji. Odrapane tynki, liszaje na ścianach, zapyziałe uliczki, malowniczy brud. Wystarczyło tylko zmienić tabliczkę „ul. Krakowskie Przedmieście” na „ul. ks. Gurgacza”. Mieszkańców poproszono, by na parapetach klatek schodowych wyłożyli kołdry, pierzyny i poduszki, żeby było bardziej domowo.
W kolejnych filmach, kręconych w latach 60. przez Różewicza, Morgensterna, Zaorskiego, Łomnickiego, Piotrków występował jako nieokreślone, prowincjonalne miasteczko gdzieś na Lubelszczyźnie czy Śląsku. W filmie Mieczysława Waśkowskiego „Nie zaznasz spokoju” o gitowcach, czyli trudnej młodzieży epoki gierkowskiej, w pierwszej i ostatniej scenie pojawia się piotrkowski areszt. Prowincjonalnym tłem był w obyczajowym filmie Wiesława Helaka „Opowieści Harleya”. Zagrał też w debiucie Krzysztofa Krauzego „Nowy Jork czwarta rano”. Piotrków po raz kolejny występuje tu jako miasteczko gdzieś w Polsce, gdzie główną atrakcją jest stojący naprzeciwko więzienia bar Błysk. To tu rozgrywa się większość akcji. W rzeczywistości bar Błysk był więzienną poczekalnią dla oczekujących na widzenie.