Chciałoby się powiedzieć: wszystko zgodnie z planem. Ale w tak delikatnej i prestiżowej materii jak Złote Globy czy Oscary trudno cokolwiek zakładać, a tym bardziej mieć pewność.
Przypomnijmy: najpierw był niewiarygodny sukces komercyjny w amerykańskich kinach. Ponad pół miliona sprzedanych biletów i około 4 mln dolarów zysku. Żadnemu innemu polskiemu filmowi nie udało się osiągnąć za oceanem takiego wyniku. I to od bardzo dawna. Mało kto wierzył, że jest to w ogóle możliwe.
Bo czarno-biały, skromny, bez gwiazd, ze skomplikowaną tematyką historyczną, czytelną najlepiej z europejskiej perspektywy. A jednak zrealizowany w nietypowy, eksperymentalny sposób, skromny dramat Pawła Pawlikowskiego przebił się do mainstreamowej widowni. Zebrał rewelacyjne recenzje. Od „The New York Timesa” po „Los Angeles Time”.
Potwierdzeniem rangi i niezwykłej popularności polskiego filmu w Stanach stały się niedawno nagrody dla najlepszego obrazu nieanglojęzycznego przyznawane przez krytyków Nowego Jorku i Los Angeles. Także tytuł najlepszej aktorki drugoplanowej dla Agaty Kuleszy od krytyków zachodniego wybrzeża – co jest kolejnym ewenementem, gdyż niehollywoodzcy wykonawcy niezwykle rzadko bywają w ten sposób doceniani.
Jeśli dorzucimy do tego garść innych wyróżnień i laurów, jakie dotąd „Ida” zebrała na całym świecie, okaże się, że mamy do czynienia z fenomenem.
Film został sprzedany do ponad 50 krajów. Branżowy portal internetowy IMDB podaje, że aż 33 razy wygrywał na międzynarodowych imprezach, w tym na tak ważnych jak Toronto, London Film Festiwal, Camerimage, Gijon International Film Festiwal, Warszawski Festiwal Filmowy. Nie licząc sporej grupy pomniejszych, m.in. Helsinek i Rzymu (nagrody publiczności), Dublina, Wilna (reżyseria), Bukaresztu, Mińska (zdjęcia). W najbliższą sobotę dojdą do tego zapewne Europejskie Nagrody Filmowe.
Urzędnicy PISF-u, opisując zagraniczną dystrybucję „Idy”, zwieńczoną doskonałymi wynikami frekwencyjnymi, podają, że film Pawlikowskiego obejrzało grubo ponad 500 tys. widzów we Francji, ponad 100 tys. widzów we Włoszech oraz po kilkadziesiąt tysięcy w Hiszpanii, Holandii, Wielkiej Brytanii. To wyniki tylko z Europy.
Trzymając kciuki za to, by ten sen ziścił się do końca, warto dodać, że „Idę” odrzucili selekcjonerzy Cannes, Wenecji i Berlina. To też daje do myślenia.