W Empiku, jak wiadomo, prędzej znajdziemy pizzę z żelków (ostatni hit) niż polską literaturę. Gdzieś między patelniami są ukryte jakieś książki, ale większość z nich to wyroby „książkopodobne”.
„EMPIK sam odwrócił się plecami od Czytelników, decydując się na mydło i powidło. Odwrócił się też od wydawców, wymuszając na nich m.in. wykupienie możliwości udostępnienia tytułu w tej sieci księgarń. Odwrócił się wreszcie od autorów” – piszą autorzy listu otwartego do pani prezes Empiku Ewy Szmidt-Belcarz.
Podpisali go m.in. Agnieszka Holland, Krystyna Janda, Mariusz Szczygieł, Magdalena Tulli czy Krystian Lupa. List jest reakcją na zapewnienia pani prezes, że przywróci książkom należne im miejsce. To dlatego, że strategia Empiku, polegająca na sprzedawaniu przede wszystkim gadżetów i sprzętów gospodarstwa domowego, nie sprawdziła się. Kilka tygodni temu okazało się, że Empik jest w złej kondycji finansowej. „Nie będziemy płakać po Empiku” – zareagowało wielu czytelników.
Co się stało z Empikiem, który kiedyś kojarzył się jak najlepiej? Przede wszystkim nie przypomina podobnych księgarń sieciowych, takich jak FNAC we Francji czy La Feltrinelli we Włoszech. „Tam eksponowane są wszelkie możliwe rozbudowane działy: klasyka, nauka, filozofia, poezja, medycyna, literatura faktu, polityka, beletrystyka, sztuka itd., które się wstydliwie nie chowają”.
Tymczasem w Empiku nie ma prawie literatury pięknej, nie ma polskiej (ani światowej) klasyki. Poezja to myśli Jana Pawła.