Na płycie z XXI w. Trubadurzy i Wawele zaśpiewali w jednym utworze. Zaczynają jedni: „Czasami zdaje mi się, że to tylko był sen”, na to drudzy odpowiadają, że „Tylko sen, tylko sen, który czeka, za daleko”. Co z tego, że ich piosenki dzieliło kilkanaście lat, a stylistycznie – cała epoka. W utworze Ptaków „Za daleki sen” spotykają się w nowoczesnej, klubowej oprawie, na współczesnym gruncie.
Albo Jolanta Arnal. Zapomniana gwiazda telewizji i kolorowych czasopism z połowy lat 80. Ówczesny repertuar miała zbyt słaby, żeby na scenie zostać dłużej, nagrała więc jeszcze piosenki o Smerfetce i Gargamelu, po czym znikła. Na albumie Ptaków powraca, niby tylko w jednej frazie „Nie zabijaj we mnie tego, co i tobie siłę da”, ale dziś słucha tego nie tylko Polska. Słucha świat.
Duet Ptaki to jedni z krajowych mistrzów plądrowania płyt z polską muzyką estradową okresu PRL. Co należy rozumieć jako część poważnego prądu w sztuce – plądrofonii, zdefiniowanej przez jej twórcę Johna Oswalda dokładnie 30 lat temu jako przetworzenie jednego lub więcej istniejących nagrań dźwiękowych w nową muzykę („Piractwo dźwiękowe jako kompozytorski przywilej” – głosił tytuł jego eseju).
To nie pierwsze nagrania Ptaków – już kilka lat temu światowi didżeje zwrócili uwagę na przyjemne, taneczne nagranie o znajomym tytule „Krystyna”. Zupełnie im nie przeszkadzał fakt, że fragment linii wokalnej jest po polsku, że pochodzi ze starego nagrania „Specjalne okazje” Krystyny Prońko, klasyka polskiego funku z 1980 r. Teraz duet wydał dużą płytę „Przelot”, właśnie tę odkrywającą na nowo Trubadurów i Jolantę Arnal.