Jeśli nie Thorgal, to co?
Grzegorz Rosiński – nie tylko ojciec Thorgala
Powiedz, Grzegorzu, ilu kolegów zatrudniłeś do tych ilustracji? – pyta z przekąsem młodego artystę wydawca z Naszej Księgarni, gdy ten przedstawia mu swoje prace do książki „Człowiek jest mocny”, opowiadającej o historii ludzkich dokonań naukowych. Grzegorz Rosiński każdą epokę ilustruje bowiem w innym stylu: obrazy dotyczące średniowiecza upodabnia do drzeworytu, a te dotyczące wynalazków z XIX w. do secesji. Eksperymentuje, zmienia języki wizualnej narracji. Jest 1968 r. i jego twórczość ma na razie niewiele wspólnego z graficznym realizmem, z jakiego później zasłynie, tworząc „Thorgala”. Na razie jeszcze mieszka i pracuje w Polsce: nie musi formatować się do jednego stylu, nie musi być fachowcem od perfekcyjnego, realistycznego rysunku, którego tak bardzo pożąda frankofoński przemysł komiksowy. Za chwilę będzie zajmował się komiksem w pełni profesjonalnie, a jego spektakularna kariera stanie się niespełnionym marzeniem następnych pokoleń polskich rysowników, co na swój sposób stanie się dla nich obciążające.
W wydanej właśnie przez Egmont monografii (albo – jak kto woli – bogato ilustrowanym wywiadzie rzece) „Grzegorz Rosiński” również przeważa swoisty thorgalocentryzm, ale trudno się temu dziwić, bo książka tworzona była z myślą o czytelniku francuskim, a autorem rozmów z Rosińskim jest francuski dziennikarz komiksowy Patrick Gaumer. Stąd dla polskiego czytelnika niektóre pytania związane z kontekstem społeczno-politycznym mogą wydawać się niepotrzebne i nazbyt oczywiste. Za to nieocenione w tej książce są fragmenty, w której Gaumer i Rosiński rozmawiają o sztuce, plastycznych fascynacjach i ambicjach ojca „Thorgala”, które nie ograniczają się jedynie do komiksów i pozwalają spojrzeć na Rosińskiego jako wszechstronnego twórcę.