Największe wpadki (i wypadki)
Największe wpadki (i wypadki) kulturalne w 2015 roku
1. Twarde porno ministra
Dowcip „Na czym ostatnio byliście pod teatrem?”, który w Polsce pojawił się w ubiegłym roku wraz z protestami Krucjaty Różańcowej przed czytaniami sztuki „Golgota Picnic”, powrócił przy okazji premiery „Śmierci i dziewczyny” w reż. Eweliny Marciniak we wrocławskim Teatrze Polskim. Pobudzony informacją, że w spektaklu ma wystąpić para aktorów porno z Czech, minister kultury Piotr Gliński w mediach straszył wizją „twardego porno” na teatralnych deskach, a w liście do marszałka dolnośląskiego – wizją powrotu twardej cenzury prewencyjnej. Obie pozostały w sferze wyobraźni ministra.
2. Ataki nienawiści wobec Tokarczuk
Tegoroczna laureatka Nagrody NIKE powiedziała w wywiadzie o winie Polaków wobec Żydów i mniejszości. Natychmiast internet zalała fala wyzwisk i gróźb – nawet śmierci. Taka reakcja potwierdziła tylko to, o czym mówiła sama Olga Tokarczuk: wielokulturowość i tolerancja są w Polsce mitem. Fala nienawiści wywołała z kolei jeszcze większą falę deklaracji solidarności z pisarką.
3. Szukanie szatana w Krakowie
Przed festiwalem Unsound związany z PiS bloger doszukał się satanistycznych wątków w muzyce grupy Current 93, ujawniając w październiku zamiar sprofanowania przez imprezę dwóch krakowskich kościołów i kopalni soli w Wieliczce (gdzie miały się odbywać koncerty festiwalowe). David Tibet, lider grupy Current 93, głośno wyrzekł się szatana i zadeklarował przywiązanie do chrześcijaństwa, ale kościoły w deklarację nie uwierzyły i odwołały swój udział. Organizatorzy znaleźli nowe sceny, koncerty się odbyły, satanistycznych rytuałów nie odnotowano.