Kultura

Egzorcysta polskich kompleksów

Andrzej Żuławski (1940–2016)

Andrzej Żuławski (1940-2016) Andrzej Żuławski (1940-2016) Marcin Kaliński / PAP
Andrzej Żuławski – sprawca wielu skandali, podziwiany za twórczą odwagę – zapisał się jako światowej sławy klasyk, którego filmów i książek w Polsce prawie się nie zna.
Andrzej Żuławski i Sophie Marceau, Francja, 1986 r.Bruno Bachelet/Paris Match/Getty Images Andrzej Żuławski i Sophie Marceau, Francja, 1986 r.

Nawet z ostatnim filmem „Kosmos”, zrealizowanym po 15-letniej przerwie i nagrodzonym za reżyserię w Locarno, miał kłopoty. W Polsce dano mu do zrozumienia, że nie otrzyma wsparcia na produkcję, a dystrybutorzy wciąż się wahają, czy zaryzykować wprowadzenie go na ekrany. Buzującą erotyzmem ekranizację arcydzieła Witolda Gombrowicza pomogli sfinansować Francuzi i Portugalczycy. Okazała się jednak zbyt wymagającym testamentem, intelektualnie trudnym do ogarnięcia, chociaż nad Sekwaną zbiera bardzo przyzwoite recenzje.

„Kosmos” jest chyba najbardziej abstrakcyjnym projektem Żuławskiego, wiernym gombrowiczowskiej idei przedstawienia świata wymykającego się zdolnościom poznawczym człowieka. To filozoficzna groteska, parodia mieszczańskiego kryminału, w którym studenci próbują ułożyć w logiczną całość absurdalne znaki sugerujące tajemniczą zbrodnię. Zabójcą okazuje się ślepa, chaotyczna natura albo gorąca, młodzieńcza wyobraźnia jednego z bohaterów napędzana niezaspokojoną seksualną żądzą. Ofiarą – powieszony na drucie wróbel.

W surrealistyczno-psychoanalityczną fabułę osadzoną współcześnie w portugalskim kurorcie, zamiast w przedwojennej Polsce, reżyser wplótł wiele swoich obsesji. Bawi się motywem sobowtóra, utraconej przeszłości, rozpaczliwej wiary w nadrzędny porządek, uwodziciela-demiurga (Pigmaliona) stwarzającego z młodej, pięknej dziewczyny filmową gwiazdę, która go kiedyś wykorzysta i zniszczy.

Obywatel świata

Andrzej Żuławski zawsze balansował na granicy pastiszu i prowokacji. Używał tandetnych, budzących mdłości środków wyrazu, by przekłuć balon powagi i dotknąć kipiących namiętności tam, gdzie mało kto ma odwagę kierować kamerę.

Polityka 9.2016 (3048) z dnia 23.02.2016; Wspomnienie; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Egzorcysta polskich kompleksów"
Reklama