Kultura

Medal się przyda

Jerzy Maksymiuk: dyrygent niepokorny

Na początku największą ambicją Maksymiuka był fortepian. Na początku największą ambicją Maksymiuka był fortepian. Krzysztof Żuczkowski / Polityka
Jerzy Maksymiuk urodziny ma w kwietniu, ale już 9 marca odbędzie się benefisowy koncert w Operze Narodowej. I gdyby nie potężne obchody, tę osiemdziesiątkę można by wziąć za jego kolejny żart.
Uważał, że dyrygent powinien być dyktatorem, że między nim a członkami orkiestry nie ma partnerstwa.Leszek Zych/Polityka Uważał, że dyrygent powinien być dyktatorem, że między nim a członkami orkiestry nie ma partnerstwa.

Gdy widzi się, jak żywiołowy jest na estradzie, trudno w to uwierzyć. Sam ma z tym trudności. – Za dużo tych lat – powiada. Ale miał ostatnio możność poczuć się młodym. W lutym na koncercie zamykającym festiwal Łańcuch, organizowany przez Towarzystwo im. Witolda Lutosławskiego, dyrygował dwiema III Symfoniami: patrona festiwalu oraz Jana Krenza, jednego z najwybitniejszych polskich dyrygentów, a zarazem znakomitego kompozytora (który w lipcu będzie obchodził jeszcze efektowniejszy jubileusz: 90-lecie). Dziękując Maksymiukowi za wykonanie, Krenz wspomniał przy okazji żartobliwie: – Lutosławski powiedział mi kiedyś, że jestem najlepszym interpretatorem jego muzyki. Ale ciebie, Jurku, jeszcze wtedy nie było na świecie!

Przed przerwą przedstawiciele towarzystwa wręczyli mu Medal Lutosławskiego. Odpowiedział podziękowaniami, ale już z myślą o utworze, który miał wykonać za chwilę, a który „jest znakomity i tak trudny, że medal się przyda”. Na przerwie – jak to często zdarza mu się w ostatnich latach – siadł do fortepianu i grał „Danse” Debussy’ego. Grywa też w takich sytuacjach Ravela, Gershwina, a nawet Bacha – wszystko w lekkiej własnej modyfikacji. Ani przez chwilę nie potrafi żyć bez muzyki.

W 2014 r., gdy został uhonorowany nagrodą Fundacji Kultury Polskiej – Złotym Berłem, kapituła uzasadniła wybór następująco: „Za nieujarzmioną osobowość twórczą i unikalny dar komunikacji z audytorium, za przeciwstawianie się żywiołowi komercjalizacji kultury muzycznej”. To fakt, a jego komunikacja z audytorium jest również nieujarzmiona. Podczas koncertu często niespodziewanie odwraca się do widowni i wygłasza przemówienie, zwykle dotyczące muzyki, która zostanie wykonana.

Polityka 11.2016 (3050) z dnia 08.03.2016; Kultura; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Medal się przyda"
Reklama