– Kto ty jesteś?
– Polak mały.
– Jaki znak twój?
– Orzeł biały.
– Gdzie ty mieszkasz?
– Między swemi.
Stop. Między swemi mogę, ale niekoniecznie. Od czego są paszporty i otwarte (jeszcze) granice, tanie linie lotnicze oraz internet? Cieszę się, że dla urodzonych po 1989 r. to oczywistość. Mnie się czasem czka w snach trauma rozmowy w konsulacie brytyjskim, do którego ustawiłam się w wielotygodniowej kolejce, żeby dostąpić zaszczytu zbierania chmielu w Anglii w ramach dorabiania do studiów. Były to przaśne czasy, w których wyjechać z Polski można było, pod warunkiem że dostało się wizę. Co zależało od widzimisię urzędników. Musiałam odpowiedzieć na wścibskie pytania urzędnika, czy mam w Polsce chłopaka i czy nie zamierzam wyjść za mąż za Brytyjczyka oraz mieć z nim dziecka. „Fu!” – odpowiedziałam, Wanda, co nie chciała Niemca. Wizę mi wbito.
W jakim kraju?/ W polskiej ziemi.
Ten imperatyw odpadł, bo ziemia umiłowana, uwolniona od zaborców i innych swołoczy, radzi dziś sobie gospodarczo wyśmienicie (jeszcze), nie walnął jej kryzys, który zgiął Hiszpanię, Irlandię i Portugalię oraz nadgryzł kilka innych krajów. Przy czym te kraje nie są już tzw. obczyzną (nie dajmy się omotać retoryce postpowstańczej, mowa o powstaniu styczniowym z 1863 r.). Jeśli zna się angielski, francuski, niemiecki, włoski czy hiszpański, ma się klucz do oswojenia różnic kulturowych. Pod warunkiem że podróżnik otworzy się i na inne wierszyki budujące tożsamość Polaka niż ten autorstwa Władysława Bełzy, poety neoromantycznego, nazywanego piewcą polskości.
Jak edukuje strona streszczenia.pl (czerpię czasem złośliwą uciechę z przeglądania streszczeń dla uczniów), „tematem, który Bełza porusza w wierszu, jest umiłowanie Ojczyzny.