Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Ptasiek z pędzlem

Ornitologiczne dzieła na wystawie Maxa Ernsta w Krakowie

Max Ernst w swoim studiu w Paryżu, około 1955 r. Max Ernst w swoim studiu w Paryżu, około 1955 r. Michael Sima/www.bridgemanart.com
W Krakowie można oglądać dzieła słynnego surrealisty Maxa Ernsta. Wystawa „Sny ornitologa” to tylko wycinek twórczości artysty, ale dowodzi jego wielkiej wyobraźni i ukazuje zaskakujące inspiracje.
„Edyp”, grafika z powieści-kolażu „Une semaine de bonté”, 1934 r.Max Ernst Museum Brühl des Lvr, Stiftung Max Ernst/ADAGP Paris „Edyp”, grafika z powieści-kolażu „Une semaine de bonté”, 1934 r.

Ekspozycja jest głównym elementem obchodów 25-lecia Międzynarodowego Centrum Kultury, instytucji zacnej, zasłużonej i od samego początku (to dopiero ewenement w Polsce) mądrze i roztropnie prowadzonej przez prof. Jacka Purchlę. Koincydencja ze Światowymi Dniami Młodzieży może być ryzykowna, ale w końcu nikt nie każe ludziom szukającym w Krakowie okazji do modlitwy zaglądać na wystawę dzieł człowieka, który miał cztery żony (i prawie piątą – ekscentryczną Leonorę Carrington) oraz imponował fantazją artystyczno-erotyczną.

Wśród owych jego partnerek życiowych były trzy artystki, kolekcjonerka sztuki (Peggy Guggenheim) oraz historyczka sztuki. Jeżeli dodamy do tego ojca z zawodu nauczyciela, ale z zamiłowania malarza amatora, który od dzieciństwa wprowadzał małego Maxa w tajniki rysowania, musimy przyznać, że najwyraźniej przeznaczeniem Ernsta była sztuka. Mimo że studiował filozofię, psychologię oraz filologię klasyczną i że blisko cztery lata z młodości wyjęła mu wojna, której doświadczył jako artylerzysta na kilku frontach. I choć dość długo przebijał się ku sławie, po drodze imając się różnych zajęć, by zarobić na życie (bywał statystą w filmach reklamowych i pracownikiem fabryki pamiątek), był skazany na twórczość.

Sekcja ornitologiczna

Aż dziw bierze, że dotychczas nikt nie nakręcił filmu biograficznego o Maxie Ernście. Nie tylko z uwagi na owe fascynujące przypadki uczuciowe czy militarne. Także dlatego, że Ernst był przez długie dziesięciolecia w samym centrum artystycznego XX-wiecznego tygla. Przyjaźnił się z Guillaume’em Apollinaire’em, Hansem Arpem i André Bretonem, korespondował z Jamesem Joyce’em, bywał w posiadłości Alberto Giacomettiego.

Polityka 22.2016 (3061) z dnia 23.05.2016; Kultura; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Ptasiek z pędzlem"
Reklama