Kultura

Puszcza w dymkach

Niezwykłe komiksy o Puszczy Białowieskiej

materiały prasowe
Jaki może być dziś gorętszy temat dla rysownika komiksowego niż superbohaterowie z Ameryki? Na przykład życie w Puszczy Białowieskiej, o którym opowiada dzieciom Tomasz Samojlik.
materiały prasowe
materiały prasowe

Artykuł w wersji audio

Żeby łączyć pracę naukowca i rysownika, trzeba zredukować sen do 3–4 godzin dziennie. Tak od kilku lat funkcjonuje mieszkający w Hajnówce Tomasz Samojlik. Wstaje o 4.45, trochę rysuje, następnie pracuje w Instytucie Biologii Ssaków PAN w Białowieży, a po powrocie do domu zajmuje się dziećmi – synem i córką. Później znów tworzy od 20.00 do północy lub pierwszej nad ranem. Choć robi to po godzinach, utrzymuje tempo zawodowego rysownika komiksowego. Co roku Samojlik kończy dwa duże komiksowo-książkowe projekty, do tego ilustruje cudze publikacje, znajduje także czas na warsztaty z dziećmi i krótkie historie obrazkowe do prasy. W ciągu ostatnich sześciu lat jego bibliografia wzbogaciła się o czterotomową serię o żubrze Pompiku, komiksową trylogię o ryjówkach, a także komiksy historyczne „Ostatni żubr” oraz „Bartnik Ignat i skarb puszczy”. Ten ostatni został opublikowany również w Wielkiej Brytanii i na Białorusi. W tym roku ukazały się także: monumentalna „O rety! Przyroda”, zbiór komiksów prasowych „To nie jest kraj dla starych wilków” oraz leporello (czyli tzw. ekranik składany w harmonijkę) „Pikotek chce być odkryty”. Nie mówiąc już o zrealizowanym w tym samym okresie doktoracie. Samojlik jest bowiem historykiem przyrodniczym, zajmuje się wpływem człowieka na Puszczę Białowieską na przestrzeni wieków.

Kiedy w trakcie swoich obowiązków naukowych odwiedzał szkoły i próbował przekazywać wiedzę za pomocą klasycznych prezentacji, dokumentów – dzieciaki ziewały. Uznał, że brakuje mu atrakcyjnych narzędzi, a ponadto miał już dość książeczek dla dzieci przekłamujących relacje między zwierzętami i pokazujących takie zachowania gatunków, które nie mogą mieć miejsca – jak choćby sztandarowy przykład z jeżem noszącym jabłka na grzbiecie. Samojlik skonstruował sobie zatem własne narzędzia edukacyjne. Tak powstał „Żubr Pompik” adresowany do uczniów młodszych klas podstawówek oraz komiks „Ryjówka przeznaczenia” skierowany do dzieci starszych. – U podstaw tego, co robię, zawsze jest edukacja – tłumaczy Samojlik. – Rola naukowca nie polega tylko na pisaniu do zagranicznej prasy specjalistycznej, skierowanej do wąskiej grupy odbiorców, gdzie dostęp do tekstu kosztuje czasem nawet 20 dol. Rolą naukowca jest także popularyzowanie swoich badań, ponieważ zdobywa wiedzę za publiczne pieniądze.

Pierwsze pieniądze za narysowany komiks Samojlik zarobił w 1994 r. jako uczeń ogólniaka. Rysował wtedy paski o przygodach dwóch balonów dla „Kuriera Podlaskiego”, a studiując europeistykę w Lublinie, wydawał rysunkowe ziny i sprzedawał je kolegom. Po studiach wrócił do rodzinnej Hajnówki i zaczął pracować w białowieskim instytucie PAN jako koordynator projektów unijnych. W końcu został w instytucie i zajął się badaniem wpływu człowieka na Puszczę Białowieską, co pozwala połączyć perspektywę archeologiczną z historyczną i biologiczną. Jako europeista musiał więc nadrobić braki z biologii. – Mam doktorat z nauk biologicznych, bo nie ma w polskim systemie naukowym takiego stopnia czy raczej dziedziny, jak historyk przyrodniczy. Dopiero teraz ta dziedzina się rozwija. Ale ten brak backgroundu biologicznego sprawia, że przy każdej nowej książce drżę, by nie popełnić jakiegoś babola – przyznaje Samojlik i zaznacza, że swoje publikacje zawsze konsultuje z kolegami z instytutu. Choć wpadki czasem i tak się zdarzały. W pierwszej wersji komiksu o Żubrze Żorżu narysował głównego bohatera z wystającymi górnymi zębami, co od razu zwróciło uwagę kolegów, bo żubry mają w tym miejscu płytkę kostną, a nie zęby. Innym razem otrzymał korektę, że żubry, nawet małe, nie mogą fikać koziołków, ponieważ jest to wykluczone ze względu na ich budowę anatomiczną.

Tragiczne losy Puszczy

Samojlik wspomina: – Ostatnio ktoś w radiu zapytał mnie, jakie dźwięki wydaje borsuk. W życiu nie słyszałem borsuka, zacząłem się plątać i powiedziałem, że szczeka. A on przecież nie szczeka, tylko raczej sapie. Było mi strasznie wstyd. I dodaje, że mniej drży o te ze swoich tytułów, które w mniejszym stopniu opowiadają o zachowaniach zwierząt, a są pokłosiem jego badań historycznych, jak „Ostatni żubr” czy „Bartnik Ignat i skarb puszczy”. Akcja pierwszego z nich rozpoczyna się w 1919 r. Polska po odzyskaniu państwowości odzyskuje także Puszczę Białowieską, która została wyeksploatowana przez Niemców w latach 1915–18 na masową skalę, a ze stada żubrów, liczącego przed wojną ponad 700 osobników, zostaje zaledwie kilka sztuk. Tymczasem do Białowieży przyjeżdża niejaki Kurtz i wraz z Wolandem chcą uzyskać od niepodległej Polski koncesję na wycinkę drzew. Na przeszkodzie stają tylko żubry.

Jeszcze ciekawszy od „Ostatniego żubra” jest „Bartnik Ignat i skarb puszczy” opowiadający o czasach tuż po trzecim rozbiorze I RP. Dla Białowieży i okolic to moment tragiczny i przełomowy, puszcza była bowiem przez wieki otoczona opieką polskich władców, którzy nie pozwalali jej eksploatować. Samojlik przedstawia także schyłek tradycyjnych i związanych z lasem grup zawodowych: wypalających węgiel drzewny budników, pilnujących lasu osoczników czy w końcu bartników hodujących pszczoły w sosnowych barciach.

Coś dla dzieci, coś dla dorosłych

Komiks „Bartnik Ignat...” został narysowany z wielkim pietyzmem, a na czytelnika czeka wiele smaczków. Podziwiamy wystrój wnętrz chłopskich chat, tytułowy bohater mówi regionalną gwarą (mieszanka ukraińskiego, białoruskiego i polskiego), poznajemy całą bartniczą terminologię, a także miejscowe legendy, które po raz kolejny Samojlik łączy z wydarzeniami historycznymi. Jednocześnie stosuje strategię dobrze znaną miłośnikom „Shreka” – dzieciaki dostają ciekawą fabułę, a dorośli popkulturowe nawiązania, dzięki którym nie będą się nudzić. I tak na przykład głównym szwarccharakterem w komiksie jest generał Sobakiewicz, kierujący zespołem carskich zakapiorów, będących parodią słynnych X-menów. Metodę „coś dla dzieci, coś dla dorosłych” Samojlik najpełniej rozwinął w swojej trylogii o ryjówkach, które podobnie jak żubry są symbolem Puszczy Białowieskiej, tylko o wiele mniej medialnym i znanym. W „Ryjówce przeznaczenia”, „Norce zagłady” i „Powrocie rzęsorka” czytelnik poznaje świat małych ssaków (ryjówki, rzęsorki), płazów, wielu gatunków ptaków i owadów – całe bogactwo leśnego życia. Aby ich perypetie były ciekawe, Samojlik ubiera je w kostium fantasy, bawiąc się nawiązaniami i schematami fabularnymi, na czele z „Władcą Pierścieni”. Dzięki temu przekazuje przyrodniczą wiedzę w atrakcyjny i niełopatologiczny sposób, realizując sprawdzoną ideę Papcia Chmiela – „bawiąc, uczy”. Głównym przeciwnikiem – bezpośrednio lub pośrednio – zawsze jest człowiek. Jednego dnia zaśmieca puszczę, innym razem zagraża rodzimym gatunkom, hodując inwazyjne norki, albo znów wypala trawy. I chociaż zwierzaki rozmawiają ze sobą, wierzą w przepowiednie, zdobywają magiczne przedmioty, to Samojlik zachowuje w pełni ich charakter i biologiczne zwyczaje. Zwierzęta, choć sympatyczne, zagrażają sobie i pożerają się nawzajem – przyroda nie jest tu cukierkowa i wyidealizowana, rządzi się prawem dżungli.

Biorąc pod uwagę, że akcja większości komiksów Samojlika dzieje się w Puszczy Białowieskiej, tematu wycinki nie da się uniknąć. Tym bardziej że autor „Ryjówki przeznaczenia” publikuje swoje krótkie historie obrazkowe także w „Echach Leśnych”, które na swoich łamach tłumaczą zasadność działania ministra Szyszki. – Wydźwięk moich prac jest w opozycji do tego, co czasem pisze się w tym kwartalniku, bo najczęściej pokazuję człowieka jako zagrożenie. Zakładam, że moje komiksy z „Ech Leśnych” nie trafiają do leśników, ale do ich dzieci. I może kiedyś jakiś ojciec usłyszy pytanie: „Tato, naprawdę trzeba strzelać do zwierząt?” – mówi Tomasz Samojlik i dodaje, że na dzisiejsze zamieszanie wokół Puszczy Białowieskiej patrzy z perspektywy historycznej, a współczesne badania palinologiczne, prowadzone przez specjalistów z Uniwersytetu Gdańskiego we współpracy z Instytutem Biologii Ssaków PAN, dobitnie pokazują, że Puszcza była zawsze pokryta zwartym lasem, a wszelkie epizody osadnicze w jej historii były właśnie tylko epizodami. – Pomiędzy nimi stwierdzono kilkusetletnie okresy braku obecności człowieka w Puszczy – pozwalało to na regenerację i „zabliźnienie” wszelkich śladów ludzkiej działalności poza najbardziej trwałymi, jak cmentarzyska czy ukryte pod ziemią pozostałości nielicznych osad. Puszczy należy się dużo większy szacunek, niż jej obecnie okazujemy. To nie jest zwykły las i próby sprowadzenia Puszczy Białowieskiej do takiego statusu to zwyczajne nieporozumienie – mówi Samojlik. Jeden z jego kolejnych komiksów, a ma ich w planach wiele, to „Pieśń strażnika” – historia dziejąca się w XIX w., w okresie carskim, połączona z alternatywnymi scenariuszami dla Hajnówki i puszczy. Jeden z nich zakłada nawet, że puszcza zostaje wycięta, a Hajnówka staje się metropolią.

Z komiksu do radia

Wpływ carskiej Rosji i jej gospodarki leśnej na puszczę to również temat ostatnich badań naukowych Samojlika. Najbliższe plany twórcze to wspólny komiks z Adamem Wajrakiem „Umarły las”, opowiadający o świecie ptaków, a także kolejny solowy album, tym razem o nietoperzach – „Echo dwa”. Samojlik od lat prowadzi notes, w którym zapisuje sobie kolejne tytuły, a żeby się zmotywować, od razu rysuje do nich szkice okładki. Na razie ma ich około 30, choć każdy pomysł weryfikuje czas.

Tymczasem komiksy i książki Samojlika są chętnie adaptowane. Niedawno powstało słuchowisko „Ryjówka przeznaczenia”, a do tego trwają prace nad animowanym serialem o przygodach Żubra Pompika. W ciągu kilku lat ich twórca wypracował sobie markę najciekawszego i najbardziej płodnego polskiego autora komiksów dla dzieci. A biorąc pod uwagę jego tempo pracy i twórcze ADHD, pozycję ma raczej niezagrożoną. Chyba że postanowi się w końcu porządnie wyspać.

Polityka 26.2016 (3065) z dnia 21.06.2016; Kultura; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Puszcza w dymkach"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Iga tańczy sama, pada ofiarą dzisiejszych czasów. Co się dzieje z Polką numer jeden?

Iga Świątek wciąż jest na szczycie kobiecego tenisa i polskiego sportu. Ostatnio sprawia jednak wrażenie coraz bardziej wyizolowanej, funkcjonującej według trybu ustawionego przez jej agencję menedżerską i psycholożkę.

Marcin Piątek
28.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną